Przemoc domowa – nie słyszysz jej, ale to nie oznacza, że nie istnieje

Tym razem weźmiemy na tapet temat przemocy domowej, czyli interwencji wstydliwych, a przede wszystkim bardzo delikatnych. Tych, które często rozgrywają się w zaciszu domów i być może w bardzo wielu przypadkach nigdy nie ujrzą światła dziennego. Wiele z nich nie wyszłoby na jaw gdyby nie zwykłe zbiegi okoliczności, lub tragizm zaistniałych sytuacji.

Koniecznie przeczytaj: Ulubiony klub piłkarski, czyli komu kibicuję od dziecka?

Podkreślić należy, że przemoc domowa nie dotyczy wyłącznie kobiet, mężczyźni również mogą być ofiarami cierpiącymi i w ciszy znoszącymi swoje krzywdy. Natomiast te delikatne reprezentantki słabszej płci znakomicie potrafią wcielić się w rolę napastników i agresorów. Przemoc w ich wykonaniu jest dużo cięższa do udowodnienia, gdyż w naszym społeczeństwie przyjęło się, że ofiara to zawsze kobieta i powinno się między tymi słowami zawsze stawiać znak równości. Może w przeszłości tak było, gdy jedynym zajęciem kobiet było wychowywanie potomstwa i prace domowe. Tamten stan rzeczy umacniało dodatkowo retoryka przyjęta przez kościół. Twierdzono, bowiem, że to mężczyzna pełni rolę nadrzędną w rodzinie, natomiast kobiecie pozostaje posłuszne słuchanie jego poleceń. Obecnie, mamy równouprawnienie, kobiety piastują te same stanowiska, a nawet wyższe, często zarabiają więcej niż partnerzy, w takich momentach pełnienie ról stricte domowych spada na barki facetów. Zachodzące w świecie zmiany przenoszą się także na grunt rodzinny.

Przemoc, niezależnie, kogo dotyka jest zła i należy ją z całą surowością napiętnować. Podobnie jak w poprzednich tekstach tak i tu zamierzam przytoczyć przykład takiej interwencji.

Historia dotyczy z pozoru normalnego, zwyczajnego małżeństwa. Każde z małżonków miało pracę, nie posiadali nałogów, mieli wspólne potomstwo. Można by rzec przeciętna, a może nawet nudna rodzina.

Cały szkopuł tkwił jednak w tym, że mężczyzna od lat nękał, niszczył psychicznie żonę, marginalizował jej pozycję w rodzinie, wmawiając, że nic nie potrafi zrobić, że jest zerem i mógł dużo lepiej ulokować swoje uczucia. Po pewnym czasie wyrobił w sobie nawet swobodę, odwagę do głośnego i bezpardonowego deprecjonowania roli pełnionej przez małżonkę – nawet przy członkach rodziny, znajomych, jak również kompletnie obcych osobach. Co jednak najgorsze, ich 7 letniemu synowi wmawiał jak głupią i nieudolną osobą jest jego matka.

Nasze drogi skrzyżowały się jednak z kompletnie innego powodu. Któregoś dnia kobieta nie mogła już dłużej znieść obelżywego traktowania i usiłowała wraz z synem opuścić mieszkanie. Jej reakcja zdenerwowała męża, który zabrał jej kluczyki do jej samochodu i opuścił mieszkanie. Zrozpaczona kobieta wezwała policję – po przybyciu na miejsce – mąż znów był tam obecny stwierdził jednak, że nie ma już przy sobie owych kluczy. Już na pierwszy rzut oka było widać, jakim człowiekiem jest mężczyzna, w ciągu kilku wspólnie spędzonych minut dokładnie potwierdziły się moje przypuszczenia – arogancki, wyniosły i bardzo przemądrzały typ. Na pytania o klucze odpowiadał, że nie wie gdzie są i nie ma zamiaru zawracać sobie tym głowy. Czasami zdarzają się ludzie, którzy irytują samym sposobem bycia – to właśnie on. Po pewnym czasie kobieta przypomniała sobie gdzie znajduje się drugi komplet kluczy do pojazdu, cały wic polegał na tym, że były w schowku – właśnie w samochodzie. Zdesperowana kobieta zapytała, czy w jakiś sposób jesteśmy w stanie pomóc jej się dostać do środka? Niestety odpowiedź, była przecząca. Powiedziałem jej, że może zadzwonić po fachowca, który otworzy zamek, ale to zapewne potrwa i będzie kosztować, jest natomiast druga opcja polegająca na wybiciu jednej z szyby. Nieomal natychmiast kobieta chwyciła za rękę syka, w drugą dłoń złapała spakowane torby i zbiegła z nami na parking. Chwyciła leżącą przy śmietniku cegłówkę i wybiła tylną szybę za siedzeniem kierowcy. Otworzyła drzwi, bezpiecznie umieściła syna w foteliku i natychmiast przygotowała pojazd do podróży. Pamiętam, że miała udać się do matki.

Wykonując zawód policjanta bardzo rzadko zdarza się, aby ktoś okazywał wdzięczność lub chociaż powiedział dziękuję, dlatego też tak dobrze pamiętam radość, ulgę i właśnie wdzięczność okazaną na pomoc. Nie wiem jak potoczyły się dalsze losy tej rodziny, ale kobiecie i jej dziecku z całego serca życzę szczęścia.

Zapoznaj się także: Miłosny trójką, czyli policyjna asysta w sprawach sercowych

Dziękuję, że przeczytałaś / przeczytałeś mój artykuł i proszę Cię bardzo o podzielenie się nim z Twoimi znajomymi. Im więcej osób z tego skorzysta, tym będę szczęśliwszy. I myślę, że im także może się on przydać. Dzielcie się na Facebooku, Instagramie, Twitterze, mailem – gdzie tylko chcecie i uznacie za stosowne. Zapraszam również do odwiedzenia mojego konta FB i zadawania pytań.

Będę niezmiernie wdzięczny, jeśli wesperz moje działania za pośrednictwem platformy Patronite.  Z góry dziękuję!

Pozdrawiam!

Leave a Reply