
Chciałem opisać Wam pewną interwencję, którą miałem okazję odhaczyć w moim służbowym kalendarzu jeszcze przed wybuchem pandemii. Całe zdarzenie dotyczyło speed datingu, czyli idei tzw. szybkich randek.
Speed dating polega na spotkaniach grup około 10 – 20 kobiet z tą samą liczbą mężczyzn. Każda z pań siada przy swoim osobnym stoliku. Następnie zaś panowie dosiadają się do konkretnej z kobiet. W ten właśnie sposób odbywa się kilkanaście 5 minutowych randek podczas, których pojawia się możliwość poznania interesujących osób. Po każdej z rozmów następuje zmiana, a panowie przesiadają się o jeden stolik, najczęściej zgodnie z ruchem wskazówek zegara.
Chodzi tu o to, aby porozmawiać, zaciekawić sobą stolikowego partnera, złapać wspólny język, nawiązać jakąś relację, a może nawet znaleźć bratnią duszę. Po zamknięciu obiegu i wyczerpaniu liczby partnerów, każda z pań przekazuje organizatorowi listę z numerami panów, którzy zdali się jej zdaniem być okej i informuje, z którymi z nich jest gotowa się spotkać, ponownie face to face, lecz tym razem na własnych zasadach. Organizator przekazuje wtedy numer kobiety odpowiedniemu panu i to on ma możliwość zainicjować kontakt dzwoniąc, bądź też nie.
Interwencja była sprowokowana niezadowoleniem jednego z panów, który uczestniczył w spotkaniu z serii speed dating.
Gdy dotarłem pod jeden z pobliskich pubów, w którym miało odbyć się rzeczone spotkanie natychmiast dobiegł do mnie mocno rozemocjonowany, wręcz histeryczny człowiek, pierwszym co rzuciło się w oczy były nadzwyczaj wyłupiaste oczy. Na oko około 45 lat, chudy, niski, łysiejący z haczykowatym nosem. Zaczął ni stąd ni zowąd krzyczeć coś w stylu „spisek, obłuda, prostytutki, dziwki, hańba, oszustwo”.
Uspokoiłem go na tyle na ile w ogóle było to możliwe i nakazałem powoli, spokojnie, a przede wszystkim w ciszy opowiedzieć co się stało i co było powodem zawiadomienia służb?
Usłyszałem bardzo dziwną i pokręconą historię z pogranicza tragedii i komedii. Ów człowiek od ponad roku regularnie uczestniczył w spotkaniach speed datingu. Można pokusić się nawet o stwierdzenie, że miał u nich coś na wzór abonamentu.
Jak sam określił od dawna uczęszcza na spotkania. Stara się wznieść na wyżyny – schludnie ubiera, używa drogich perfum, stale się uśmiecha, aby rozsiewać wokół siebie aurę przyjaźni i radości. Ba, podobno miał nawet zacząć czytać książki by poszerzyć zakres swojego słownictwa oraz by móc porozmawiać na jakiś interesujący temat z potencjalną partnerką. Pomimo tak wielu wyrzeczeń i poniesionych kosztów stale dostawał kosza i wciąż nie mógł nikogo znaleźć.
Podczas tego monologu mężczyzna do tego stopnia zachwalał samego siebie, że wyglądało aż groteskowo, niczym występ jakiegoś podrzędnego pseudo-coacha. Przerwałem jego wywód dopiero gdy podniósł rękę do góry i powiedział „panowie tylko powąchajcie, te perfumy kosztowały 500 złotych. Jak one mogą mnie nie chcieć”.
Konkludując mężczyzna uważał, że Panie uczestniczące w powyższych spotkaniach muszą być podstawione przez organizatora, że te imprezy to spisek mający na celu wyciągnąć pieniądze z kieszeni smutnych i samotnych singli. Zasugerował nawet że, kobiety znajdujące się w lokalu są najpewniej „prostytutkami opłacanymi w celu zwabienia naiwnych jeleni”. Nie wiem czy mężczyzna zdawał sobie sprawę z wypowiedzianych przez siebie słów, ale zaprezentował czym jest perfekcyjne wykonany autodiss, albo jak mawiał Pan Dariusz Szpakowski – walnął swojaka.
Usiłowałem wyjaśnić mężczyźnie, że być może problemu z brakiem powodzenia należy upatrywać, gdzie indziej. Być może to jego wygląd nie przemawia do uczestniczek spotkania, albo wybuchy złości, gdy okazuje się, że na końcu spotkania nie otrzymuje żadnego kontaktu. Zaznaczyłem nawet, że może dla kobiet są ważniejsze w życiu rzeczy niż perfumy za 500 zł i umyte włosy. Nie znam się, ale może chodzić także o uczucia wznioślejsze opisywane w literaturze kobiecej, tę magiczną chemię, iskrzenie, czy jak to się tam teraz zwie. Na pewno wiecie sami co mam na myśli.
Moje pomysły nie trafiły jednak na podatny grunt i nie spotkały się ze zrozumieniem naszego lowelasa. Człowiek ten w swym mniemaniu był bez skazy, a co do Pań, to właśnie tam miała leżeć cała wina. Jak to zwykł mawiać Franz Mauer – „bo to zła kobieta była”.
Rozmowę zakończyliśmy informacją, że nie powinien już tu przychodzić skoro ma tak złe zdanie o tym miejscu, a jeśli ma jakiekolwiek dowody i podstawy twierdzić, że odbywa się tam jakiś niecny proceder to powinien złożyć zawiadomienie. Mężczyzna niezadowolony z naszej postawy i braku jakichkolwiek innych działań obraził się, a może lepszym określeniem byłoby – strzelił focha – i pospiesznie opuścił miejsce zdarzenia.
Rozpytaliśmy, na tę okoliczność także menedżera lokalu, który był odpowiedzialny za stronę internetową za pośrednictwem, której dokonywano zapisów na imprezę oraz informowano o szczegółach randek mających się tam odbyć. Mężczyzna opowiedział nam jak wiele problemów sprawił im ten człowiek. Dotychczas były to jednak wybuchy złości, których finałem było to same teatralne opuszczanie lokalu. Dziś jednak oprócz wykrzyczenia na środku, iż randki są ustawką miał, także nazwać „szmatą” ostatnią z Pań, z którą przyszło mu tego dnia się spotkać.
Menedżer nie zgłaszał żadnych uwag i zastrzeżeń co do wydarzeń mających miejsce w pubie. Nie wyraził również chęci zgłoszenia faktu zakłócenia spokoju i porządku publicznego, o czym stanowi artykuł 51 kodeksu wykroczeń. Mimo tego nie omieszkałem go na koniec zapytać, dlaczego dotychczas nie wypowiedział mężczyźnie możliwości uczestnictwa w spotkaniach skoro widzieli, że jego złe zachowanie z upływem czasu przybiera na sile. Odpowiedź okazała się banalnie prosta – pieniądze. Z tego co powiedział menedżer w miesiącu odbywały się 2, czasami 3 spotkania, koszt każdego to 40 zł. Więc licząc najprościej sam ten mężczyzna pozostawił w lokalu około 1 000 zł. Należy jednak doliczyć do tego koszt zakupów poczynionych w lokalu. Mimo znacznej gotówki, jaką w lokalu pozostawiał nasz „bohater” menadżer obiecał mi, że więcej nie będzie zapisywał bohatera naszej interwencji, ani tym bardziej wpuszczał do środka.
Słowa dotrzymał, gdyż interwencja taka jak ta więcej się już nie powtórzyła.
Ostatnią osobą, z którą zamieniliśmy kilka zdań była kobieta, na którą swój gniew wylał nieszczęsny lowelas. Pani w wieku około 35 lat, zadbana, elegancko ubrana, a przede wszystkim przestraszona. Na pierwszy rzut oka widać, że nie codziennie ma do czynienia z wariatami, którzy wyzywają ją bez zdania racji. Ją również poinformowaliśmy, iż może złożyć zawiadomienia, lecz i ona okazała się nie być zainteresowaną. Jak stwierdziła, miała nadzieję, że poznanie kogoś face to face będzie lepszą metodą, ale po tym co się wydarzyło przemyśli kwestię instalacji Tindera.
Reasumując, poszukiwanie bratniej duszy również może okazać się podróżą przez pole minowe. Najważniejsze żeby takie zdarzenia jakie spotkały opisaną kobietę nie zniechęciły nas do poszukiwania szczęścia, gdyż bezapelacyjnie każdy na takowe zasługuje.
Czytaj także: Płacz mężczyzno, płacz!
Dziękuję, że przeczytałaś / przeczytałeś mój artykuł i proszę Cię bardzo o podzielenie się nim z Twoimi znajomymi. Im więcej osób z tego skorzysta, tym będę szczęśliwszy. I myślę, że im także może się on przydać. Dzielcie się na Facebooku, Instagramie, Twitterze, mailem – gdzie tylko chcecie i uznacie za stosowne. Zapraszam również do odwiedzenia mojego konta FB i zadawania pytań we wszystkich nurtujących kwestiach.
Pozdrawiam 🙂
Ciekawe… nigdy nie brałam w tym udziału, ale zawsze zastanawiałam się, jak to jest? Z tego, co wiem- niewiele jest czasu na zabłyśnięcie. Albo iskra przeskoczy, albo nie 🙂
Na temat Tindera w ogóle się nie wypowiem. Nie mam o nim pojęcia…
Ciekawy wpis!
PolubieniePolubione przez 1 osoba
Tak jak napisałaś wszystko dzieje się tam błyskawicznie, a największe znaczenie niczym na rozmowie o pracę ma to magiczne – pierwsze wrażenie:) Dzięki za komentarz:)
PolubieniePolubienie
Zawsze zastanawiam się, skąd się birą tacy panowie, którzy rzucają na lewo i prawo, że jeśli ta i ta nie chce ze mną iść do łóżka, to na pewno dziwka jakaś. Czy to problem w wychowaniu, czy to desperacja, czy to narcyzm?
Z drugiej strony zazdroszczę panom, że mają naturanie wyższe mniemanie o sobie w porównaniu do kobiet. Powinnyśmy się od nich tego w końcu nauczyć.
PolubieniePolubione przez 1 osoba
W przypadku dżentelmena opisanego w tekście to sugerowałbym jakąś terapię, niźli speed dating 😀 Dzięki za komentarz.
PolubieniePolubione przez 1 osoba
No jak on ma perfumy za 500zl i umyte wlosy, to też się dziwię, czemu go nie chciały …
PolubieniePolubione przez 1 osoba
Jeszcze pan potwór trafi na swoją potworową, a póki co musi bujać się sam 🤪
PolubieniePolubione przez 1 osoba
😂😂
PolubieniePolubione przez 1 osoba
Dla dobra wszystkich kobiet lepiej niech ten człowiek pozostanie singlem 😀 Dzięki za komentarz.
PolubieniePolubione przez 1 osoba
Ciekawe czy będzie w kolejnym sezonie Ślubu od pierwszego wejrzenia 😂
PolubieniePolubione przez 1 osoba
On to bardziej taki Rolnik szuka żony 😀
PolubieniePolubione przez 1 osoba
Ten pan musi mieć bardzo smutne i samotne życie, że aż taka desperacja w nim narasta.
PolubieniePolubione przez 1 osoba
Święte słowa, aż żal było patrzeć.
Dzięki za komentarz:)
PolubieniePolubienie
ciekawe… tylko jak ktoś jest mało gadatliwy? jak nie umie się dobrze zaprezentować?
PolubieniePolubione przez 1 osoba
Idea tych spotkań pozostaje dla mnie tajemnicą, znam je jedynie teoretycznie. Ciężko mi pojąć ich fenomen.
Dzięki za komentarz:)
PolubieniePolubione przez 1 osoba
z pewnością też pozostanę w sferze teorii.
PolubieniePolubienie
Za moich czasów panienkę poznawało się na wiejskich zabawach, co bardzo sobie chwaliłem. 🙂
PolubieniePolubione przez 2 ludzi
Na pewno miało to więcej uroku niż speed dating, albo tinder.
Dzięki za komentarz.
PolubieniePolubione przez 2 ludzi
Podoba mi się ten artykuł, piszesz fajnie, Twoje nękanie mnie zaproszeniami zdało skutek. 😉
PolubieniePolubione przez 1 osoba
Czytuję Twojego bloga i z czystym sumieniem mogę powiedzieć to samo. Dziękuję za komentarz:)
PolubieniePolubione przez 1 osoba
Proszę bardzo!
PolubieniePolubienie