Noc w wielkim mieście!

akadera.bialystok.pl

Kilka dni temu, a dokładnie w sobotę zgodnie z grafikiem to na mnie spoczął obowiązek wyjazdu na nocną trwającą 12h służbę. W mieście o liczbie mieszkańców znacznie przekraczającej 500 tysięcy potrafi to być nie lada wyzwanie, a w pewnych sytuacjach nawet problem.

Warto przeczytać: Oszczędzaj, inwestuj, działaj!

Podczas takiej służby w sumie pokonuje się samochodem około 70 – 100 km i to tylko w obrębie jednej aglomeracji.

Jeździmy z jednej interwencji na kolejną, bez chwili wytchnienia. Tamtej nocy dobiliśmy ze współpatrolowcem do 17 interwencji i muszę przyznać, że od początku mojej przygody z pracą w policji to jest mój niedościgniony rekord.

Najczęstszym zdarzeniem, jakie miało miejsce tamtej felernej i jakże pracowitej nocy było zakłócenie porządku publicznego lub spoczynku nocnego, czy jak to określano za czasów poprzedniego ustroju – zakłócenie ciszy nocnej – bazując na prawie polskim reguluje to art. 51 KW.

Zgodnie z tym artykułem – możliwymi rozwiązaniami, jakie mogą zastosować funkcjonariusze wobec obywateli dopuszczającymi się czynów opisanych w kodeksie wykroczeń – są pouczenie, zwrócenie uwagi, ostrzeżenie lub zastosowanie innych środków oddziaływania wychowawczego, takich jak możliwość nałożenia grzywny w drodze mandatu karnego, jak również skierowanie do sądu wniosku o ukaranie.

Sumarycznie zakończyliśmy tę noc wykorzystując pełen wachlarz możliwości – kilka mandatów, masa pouczeń, oraz jeden wniosek o ukaranie. Bardziej niż nad samymi wynikami wolałbym pochylić się nad zachowaniem osób uczestniczących w owych zdarzeniach.

Jako osoba mimo wszystko uważająca się nadal za młodą, doskonale zdaję sobie sprawę jak ważną rolę w życiu każdego człowieka odgrywa rozrywka. Twierdzę jednak, że wszystko, włącznie z zabawą powinno być robione z głowom i z zachowaniem zdrowego rozsądku.

Często, bowiem tańce hulanki swawole potrafią przybrać dziwny, nieoczekiwany kształt. Impreza potrafi przerodzić się w szalone Dionizje, którym nie ma końca. Liczy się tylko szalona zabawa, a respektowanie zasad współżycia społecznego i szeroko pojęte przestrzeganie praw innych mieszkańców nie ma najmniejszego znaczenia.

Clou takiej sytuacji stanowią – zaskoczenie i gniew uczestników, którzy nie pojmują powodów, dla których zjawiają się służby.

W zależności od przebiegu całej sytuacji, jej finalizacji odbywała się w inny sposób.

Czasami nasz widok na tyle uspokaja imprezowiczów, – że natychmiast pokornieją, posypują głowy popiołem, a sama dyskusja staje się czystą przyjemnością – w takich sytuacjach wystarcza zwykłe pouczenie. Zebrani w mieszkaniu po naszym wyjściu wracają do zabawy – znacznie cichszej zabawy – my zaś do swoich obowiązków.

Wszyscy są ukontentowani!

Innym razem gospodarz, zirytował się naszą obecnością, bluźnił, machał rękoma i kategorycznie odmawiał ściszenia muzyki, argumentując to swoim uwielbieniem do muzyki disco polo i króla tegoż gatunku – Zenka Martyniuka.

No cóż każdy lubi coś innego – jedni jak Górale grają, inni jak im nogi śmierdzą. Nie neguje jego preferencji muzycznych.  

Oczekiwałem jedynie zrozumienia i delikatnego poskromienia swoich zabawowych zapędów.

Skoro gospodarz odmawiał jakiejkolwiek współpracy i stawiał sprawy na ostrzu noża jedynym rozwiązaniem było zaproponowanie nałożenia mandatu karnego.

W tej sytuacji również padła kategoryczna odmowa. Na swój osobliwy sposób cieszą mnie takie sytuacje.

Co prawda wniosek to papirologia, ale należy pamiętać, że w sądzie taki delikwent najczęściej natrafia na mur.

Zapytacie, jaki? Otóż taki, że z dokumentacji wynika jasno, że kilkukrotnie odmawiał ściszenia muzyki, oraz przyjęcia mandatu. Podkreślone jest jego zachowanie i stosunek do funkcjonariuszy. Przy tak znacznej ilości materiału Wysoki Sąd nie ma innego wyjścia jak nałożenie grzywny opiewającej na kwotę do nawet 5 tys. złotych.

Uwierzcie kochani, że czasami spotkanie z kilkunastoma nietrzeźwymi, krzykliwymi, uciążliwymi osobami w ciągu tylko jednej nocy potrafi przyprawić o niezły ból głowy.

Jednak nie o tym. Chciałbym poruszyć jeszcze jedną kwestię… a mianowicie rolę osób zgłaszających.

Jasnym jest, że niektórych nie da się poskromić, podczas gdy oddają się zabawie, ale chciałbym wspomnieć o osobach telefonujących na numer alarmowy.

Zanim zdecydujecie się na wykręcenie 112 na klawiaturze telefonu pokonajcie te kilka/ kilkanaście metrów i sami poproście sąsiadów o cisze. Grzecznie, bez nerwów, bez niepotrzebnej agresji.

Dopiero, gdy to działanie nie przyniesie rezultatów dzwońcie po służby.

Z doświadczenia wiem, że większość sąsiedzkich sporów mogłaby zakończyć zwykła rozmowa.

Nawiązując do jednego z publicystycznych programów telewizyjnych – warto rozmawiać!

Reasumując, jeśli urządzacie imprezę to pamiętajcie o szacunku dla sąsiadów. Jeżeli natomiast to ktoś z Waszych współmieszkańców urządza głośną prywatkę to warto wpierw wspólnie porozmawiać nim zdecydujecie się sięgnąć po telefon i zaangażować służby.

Artykuł wart uwagi: Czy w odniesieniu do finansów zjawisko pseudo-coachingu może być szkodliwe?

Dziękuję, że przeczytałaś / przeczytałeś mój artykuł i proszę Cię bardzo o podzielenie się nim z Twoimi znajomymi. Im więcej osób z tego skorzysta, tym będę szczęśliwszy. I myślę, że im także może się on przydać. Dzielcie się na Facebooku, Instagramie, Twitterze, mailem – gdzie tylko chcecie i uznacie za stosowne. Zapraszam również do odwiedzenia mojego konta FB i zadawania pytań. Za które serdecznie dziękuję!

Do kolejnego!

Skomentuj

Wprowadź swoje dane lub kliknij jedną z tych ikon, aby się zalogować:

Logo WordPress.com

Komentujesz korzystając z konta WordPress.com. Wyloguj /  Zmień )

Zdjęcie na Facebooku

Komentujesz korzystając z konta Facebook. Wyloguj /  Zmień )

Połączenie z %s

Ta witryna wykorzystuje usługę Akismet aby zredukować ilość spamu. Dowiedz się w jaki sposób dane w twoich komentarzach są przetwarzane.