Czy istnieje sposób, aby uzdrowić Polską politykę?

Nasza krajowa polityka to temat rzeka. Niestety zamiast rzeki o prostym korycie i spokojnym nurcie jest to raczej ciek przypominający Odrę po ubiegłorocznym incydencie ze złotymi algami w roli głównej. Jak mawiał mój śp. Dziadek „syf, kiła i mogiła!”. Od lat zauważalny na naszym rodzimym podwórku jest regres świata polityki, który następuje przy akompaniamencie upadku moralnego. Winę za ten stan upatrywałbym w uznaniu koncepcji końca historii za dokonaną. Żyjemy w przekonaniu, że 1989 roku nastąpiła tak wielka zmiana, że każdy stan obecnie obowiązujący jest normalnością. Tym samym akceptujemy aberracje i zachowania serwowane nam przez każdy kolejny rząd. Wierzymy, że tak musi być, gdyż w końcu jesteśmy wolnym Narodem, mamy pracę (jeśli ktoś chce pracować), nie ma problemów z dostępem do pożywienia, a granice są otwarte. Jeśli tak na to spojrzymy i zrównamy z obliczem czasów sprzed 1989 roku to wynik może być tylko jeden… 

Przeczytaj również: Jak nie stać się ofiarą oszustów? pt. 1

Odnoszę wrażenie, że rzeczy bezapelacyjnie dobre, które mają tutaj miejsce dzieją się pomimo naszych polityków, a nie za ich sprawą. Uwolnienie przedsiębiorczości drzemiącej w Polakach za sprawą ustawy Wilczka było największym kołem zamachowym polskiego wzrostu gospodarczego. Niestety od tamtego czasu jarzmo biurokratyzacji i prostacki indyferentyzm jedynie pogarszały naszą sytuację. Obecnie zaś grupa polityków, aby zagwarantować sobie przychylność wyborców sięga po idee egalitaryzmu zakorzenione nawet w komunizmie, gdzie wszyscy mamy mieć tyle samo. Najlepiej jednak, abyśmy byli piękni młodzi i …. biedni. 

Zatem, czy są jakieś magiczne mechanizmy, które byłyby w stanie przywrócić normalność? Normalność sensu stricte, a nie tę papkę serwowaną nam przez kolejne gadające głowy.

Otóż, tak! Wymaga to jednak radykalnych zmian, a osoby będące w Parlamencie, lub do niego aspirujące nigdy w świecie nie pozwolą na zarżnięcie kury znoszącej złote jaja. W domyśle utrzymującej całe rodziny, przyjaciół i klakierów. Mniejsza jednak z tym, podywagujmy jakież to rozwiązania można byłoby zaimplementować, aby do polityki zaczęli garnąć się ludzie odpowiedni.

Pamiętajmy politycy są tacy jacy my sami jesteśmy. Chociaż lepsze byłoby powiedzenie, iż są tacy na ile im pozwolimy. Czym bardziej odpuszczamy, darujemy te wszystkie skandale i przewinienia na tym więcej oni sobie pozwalają. Wystarczy przypomnieć sobie te wszystkie afery, wpadki i gafy, które na przestrzeni ostatnich 20-30 lat były wypowiedziane przez polityków, a za które nie ponieśli oni odpowiedzialności. Nawet niekoniecznie zaraz odpowiedzialności karnej, ale chociażby dyscyplinarnej, a może moralnej – mogącej objawiać się wypchnięciem poza margines społeczny.

Jak potraktować polityka, który na konferencji prasowej informuje z pełną powagą, że pierwszy milion należy ukraść, a dopiero później go pomnażać? Czy to normalne? No właśnie! Ależ piękny byłby świat, gdyby na nasz grunt przeszczepić skandynawski model funkcjonowania społeczeństwa –  przejawiający się poprzez nieustanne wywieranie presji na polityków, przypominanie o obietnicach, rozliczanie z ich działalności. Ponadto wytrwałe protestowanie i wyciąganie konsekwencji na drodze referendów (zarówno lokalnych, jak i krajowych). U nas zaś chwilę powalczymy, czasami wyjdziemy na ulicę, ale po chwili znów wracamy do ciepłych domów – bo szkoda nerwów, bo to nic nie da – w ten sposób dajemy politykom ciche przyzwolenie na kształtowanie naszej rzeczywistości i stajemy się niemymi widzami w tym szalonym spektaklu.

Warty przeczytania jest : Dobro i pomoc nie uznają barw politycznych

Uważam, że dobrym pomysłem stałoby się regularne rozliczanie polityków z ich działalności parlamentarnej. Zwróciłbym uwagę na jakość ich wystąpień, ilość merytorycznych zapytań, interpelacje poselskie. A także projekty ustaw, które miałyby przyczynić się do poprawienia życia swoich wyborców. Z życia publicznego eliminowano by, zaś natychmiast za wszelkiego rodzaju incydenty, których dopuściliby się nasi reprezentanci. W taki sposób nie spotkalibyśmy się więcej z – Franciszkiem Sterczewskim, Przemysławem Czarneckim, czy Łukaszem Mejzą – zachowania każdego z Panów są hańbą i skazą na honorze. Zarówno incydenty alkoholowe, jak i wyciąganie pieniędzy od rodziców chorych dzieci eliminują z życia publicznego. Mandat poselski powinien być także automatycznie zabierany w sytuacji, gdy na światło dzienne wychodzą informacje o aktach nepotyzmu i kolesiostwa – załatwianie „fuszki” w SSP teściowi, żonie, lub kuzynowi powinno skutkować – wydaleniem delikwenta poza cywilizowany świat.  

Identyczne sankcje powinny spotykać polityków, którzy w trakcie trwania kadencji Parlamentu dopuściłby się zmiany barw partyjnych. Przecież to jest równoznaczne z pluciem swoim wyborcom prosto w twarz. Nazywajmy rzeczy po imieniu. Polityk X zostaje wybrany z listy Lewicy, a po krótkim czasie ucieka do ZP. Jeżeli w taki sposób pogardziłeś swoimi wyborcami to zawiodłeś ich zaufanie i zasługujesz na utratę pracy. Czarne jest czarne, białe jest białe! 

Złożenie mandatu to należyta kara.

Ponadto twierdzę, że w takim miejscu powinna być wprowadzona kadencyjność. Doprecyzowując po 2 kadencjach powinieneś musieć odejść. Ewentualnie odczekać okres trwania kolejnych 2 kadencji, aby móc powrócić do polityki. Może takie rozwiązanie sprawiłoby, że do polityki garnęli by się ludzie odpowiedni i odpowiedzialni. No i rzecz jasna kwestia najważniejsza – wiek emerytalny – w Parlamencie nie ma miejsca dla polityków powyżej 65 lat. Przypominam sobie wywiad przeprowadzany kilkanaście lat temu w Sejmie, gdzie na pytanie o zawód wyuczony politycy odpowiadali – „Poseł”. Spędzali tam czas liczony w dekadach i zatracili kontakt z normalnym światem.

Pokuszę się o przykład skrajny, mocny, ale dobrze obrazujący czym powinien cechować się polityk… W pierwszej połowie XX wieku na Kubie żył Eduardo Rene Chibas Ribas – był działaczem politycznym, senatorem. Ów człowiek cechował się silną moralnością i gdy rzucono na niego niesprawiedliwe oskarżenie o korupcję nie zawahał się. Znajdując się w studiu radiowym, sięgnął po broń i … zastrzelił się. Nie opisuję tego, aby uczynić ten przykład jakimś drogowskazem. Usiłuję pokazać, że dla każdego z nas honor powinien być najważniejszy.

Stąd też ostatni z moich pomysłów. Wprowadzenie kodeksu życia publicznego, który miałby stać się swego rodzaju kompasem moralnym. Kompasem wskazującym, co jest dobre, a co złe? Bo dla większości Parlamentarzystów granica między sprytnym fortelem politycznym, a żenadą i kołtuństwem – po prostu się zatarła. 

Politycy myślą, że życie to wrestling, gdzie – wszystkie chwyty są dozwolone:

  • kłamstwo to droga do osiągnięcia swoich celów politycznych,
  • obgadywanie to naturalna czynność,
  • oszczerstwo to technika zjednywania sobie wyborców,
  • zasady nie są istotne, liczy się rezultat,
  • oszukiwanie to element większej gry,
  • pieniądze publiczne to pieniądze niczyje,
  • dane słowo można złamać, jeśli okoliczności tego wymagają,
  • ziejąca zewsząd hipokryzja, jako naturalny polityczny oręż.

Zapoznaj się również z tekstem: Jakie działania są w stanie poprawić sytuację Polskiej Policji?

W naszej polityce widoczny jest brak wielkich idei, wielkiej narracji, wielkich celów. A to sprawia, że państwo rozumiane właśnie jako pewna płaszczyzna czynienia dobra mającego służyć nam wszystkim wydaje się być zbiorem pustym. Wszystko sprowadza się do wspomnianej powyżej presji wywieranej na politykach. Musimy partycypować w tym co dzieje się w naszym kraju, musimy pokazywać politykom, że patrzymy im na ręce. Zmienić politykę i nadać jej bardziej moralny kształt możemy jedynie poprzez przywrócenie wiary – parlamentarzystom i obywatelom – że właśnie tak możemy zmienić nasz los.

Dziękuję, że przeczytałaś / przeczytałeś mój artykuł i proszę Cię bardzo o podzielenie się nim z Twoimi znajomymi. Im więcej osób z tego skorzysta, tym będę szczęśliwszy. I myślę, że im także może się on przydać. Dzielcie się na Facebooku, Instagramie, Twitterze, mailem – gdzie tylko chcecie i uznacie za stosowne. Zapraszam również do odwiedzenia mojego konta FB i zadawania pytań.

Do kolejnego! 🙂

Grafika pochodzi z: Portal Polityki Społecznej

10 Comments

  1. Oj kusisz, kusisz tym wpisem bo sporo w nim naiwności, więc nieco po łebkach:
    „W naszej polityce widoczny jest brak wielkich idei, wielkiej narracji, wielkich celów. ”
    Na szczęście wszystko to znajdziesz w polityce naszego wschodniego sąsiada. Tam cele wielkie, idee jeszcze potężniejsze a narracja taka jak dzwon.
    Ja lubię małe cele, drogi bez dziur, pociągi na czas i czyste, papier toaletowy w publicznym WC. Wielkie pozostawiam Putinopodobnym.
    „Uważam, że dobrym pomysłem stałoby się regularne rozliczanie polityków z ich działalności parlamentarnej. ”
    W PRLu był taki mechanizm nazywał się mandatem związanym i umożliwiał (teoretycznie ja to w PRL) odwołanie posła. To jednak w demokracjach mechanizm kosztowny i wrażliwy na nadużycia patrz referenda odwoławcze w gminach.
    „Identyczne sankcje powinny spotykać polityków, którzy w trakcie trwania kadencji Parlamentu dopuściłby się zmiany barw partyjnych. Przecież to jest równoznaczne z pluciem swoim wyborcom prosto w twarz. Nazywajmy rzeczy po imieniu. Polityk X zostaje wybrany z listy Lewicy, a po krótkim czasie ucieka do ZP. Pogardziłeś wyborcami? Wylatujesz. Czarne jest czarne, białe jest białe! ”
    A co jak cie partia wyrzuci? Bo jeśli po wyrzuceniu tez wylatujesz to masz absolutna władze Prezesa nad posłami. A jak nie to po prostu nie występujesz ze ZL tylko głosujesz po linii innej partii. Łatwe do obejścia.
    „Mandat poselski powinien być także automatycznie zabierany w sytuacji, gdy na światło dzienne wychodzi informacja o aktach nepotyzmu i kolesiostwa ”
    Tylko nie rozszerzajmy na inne sfery życia bo jak tym samym standardem obejmiemy choćby policję…

    1. Możesz nazywać to naiwnością, chociaż ja osobiście wolę stwierdzenie – utopia. Wiem, jak wygląda świat, a tekst miał na celu wskazanie i wypunktowanie rzeczy z gruntu złych, uświadomienie ich osobą zaślepionym i politycznie zacietrzewionym.

      Dlaczego słysząc o wielkich celach sprowadzasz to do Putina i Rosji? Miałem na myśli działania polegające na zidentyfikowaniu i rozwiązaniu naszych krajowych problemów, z którymi od lat nikt sobie nie potrafi poradzić – uzdrowienie służby zdrowia – usprawnienie pracy sądów – poprawa sytuacji w szkolnictwie – modernizacja służb mundurowych. To są idee, które powinny nas łączyć.

      Co do sprawowania mandatu posła. Uważam, że temat jest bardziej skomplikowany i wymaga dłuższego zastanowienia. Mimo to wiem, że obecny model nie funkcjonuje jak należy, a parlamentarzyści zamiast realizować zadania wynikające z Konstytucji i Ustawy o wykonywania mandatu – rozgrywają własną grę ponad naszymi głowami.

      Ostatni wers Twojego komentarza jest mi wyjątkowo bliski z uwagi na wykonywany zawód. Być może Cię zaskoczę, ale nie widziałbym problemu, aby funkcjonariuszy sprawujących funkcję X jedynie za sprawą znajomości i powiązań – usuwano. Moim marzeniem jest uczynienie formacji zdrowym organizmem.

      Dzięki za komentarz.

  2. To ładna utopia, ale jak mielibyśmy ją osiągnąć? Obywatele nie tworzą prawa, a jak ostatnio zauważyliśmy, protesty guzik dają. Więc musiałby się znaleźć polityk, który tak nie lubi swojego gatunku, że wprowadzi prawa regulujące to wszystko i rozliczające ludzi swojego gatunku. Myślę, że taką osobę w parlamencie by zakrzyczeli i wyrzucili. Więc kto miałby wprowadzić te wszystkie prawa?

    1. No cóż, obywatele jako zbiorowość posiadają inicjatywę ustawodawczą. Dodatkowo można słać listy/maile do KPRM i KPRP. Więc możemy informować Parlament o tym co nam odpowiada, a z czym się nie godzimy. Fakt, najlepszym rozwiązaniem byłyby polityk, który nie bałby się pójść pod wiatr i zrobić coś dla ogółu.

  3. Swój komentarz piszę zaczynając od drobiazgu: chociaż w polskim języku zanika twarda wymowa spółgłoski „h”, to nadal należy pisać hańba.
    W sprawach poważnych napisałeś wiele niepoważnych myśli. I trochę nieprawdy. W Polsce nie było komunizmu w którym rzekomo wszyscy mieli mieć po równo. To bujda. Wtedy też były duże różnice płacowe, które po przemianach ustrojowych zmieniono na gigantyczne przez tych, którzy krytykowali poprzednie różnice zarobków. Temat kradzieży pierwszego miliona nie powinien być w żadnym razie zasłoną dymną dla wyprzedaży za bezcen majątku narodowego, co w mojej ocenie jest antypolską zbrodnią i nic mi nie jest wiadomo o tym, aby sprawcy zostali pociągnięci do jakiejkolwiek odpowiedzialności.
    Ewidentnie błędnym poglądem jest wyrażone w artykule ograniczanie działalności polityków z powodu ich wieku. To nie jest rozsądne kryterium. Ważne jest to, co i jak polityk robi.

    1. Chodzi o to, aby nie zgadzać się ze sobą używając przy tym merytorycznych argumentów.

      Zarobki w PRL – użyłem określenia „tyle samo”, aby zobrazować jak wyglądała siatka płac w tamtym okresie „(…)rozpiętość zarobków była niewielka. W imię socjalistycznej równości starano się upchnąć całe społeczeństwo do jednego płacowego worka(…)”. Wiadomym jest, że byli wtedy tacy, których zarobki były gigantyczne, zresztą jest to także element obecnych czasów.

      Wiek jest istotnym kryterium, gdyż polityk ma być sprawny na ciele i umyśle podczas sprawowania urzędu. A niestety z wiekiem potrafi z tym być gorzej. Zresztą wiek emerytalny w końcu po coś został wymyślony. To trochę słabe, gdy wielu pracowników ze względu na wiek pracodawcy odsyłają na śmietnik historii, a polityków miałoby to nie dotyczyć… Zdaję sobie sprawę, jak wygląda i wyglądał sposób sprawowania urzędu przez wielu starszych polityków m.in. Adenauera, Bidena, czy Berlusconiego. Mamy jednak również polityków starszych, którzy „nie dojeżdżają” i należałoby zamienić fotel w parlamencie na ten bujany we własnym domu.
      Ten artykuł to zbiór moich przemyśleń, a nawet jeżeli uznałeś, że w jakikolwiek sposób obraziłem „Twoją” partię polityczną to nie musisz pisać, że cokolwiek w tekście to „nieprawda”, albo „bujda”. Politycy od lat pokazują, że prawda jest pojęciem względnym.
      Pozdrawiam.

      1. PRL pamiętam i dlatego napisałem, że rozpiętość zarobków była duża i to wykorzystywali przeciwnicy ustroju, którzy po przejęciu władzy doprowadzili do gigantycznych różnic w zarobkach, a do tego, polski majątek narodowy został wyprzedany za bezcen w obce ręce.
        Rozumiem, że ten artykuł stanowi zbiór Twoich przemyśleń, dodam, że błędnych jak przypuszczenie, że można obrazić moją partię polityczną. Takiej partii nie ma.
        I również pozdrawiam.

Leave a Reply