
Od czasów przemian roku 89 w naszym kraju nastąpiły wielkie zmiany. Nasi politycy, są wybierani w demokratycznych wyborach, panuje kapitalizm, wolny rynek, niczego nie brakuje. W zasadzie można by się pokusić o stwierdzenie, że nigdy w dziejach nie było lepiej.
W dzisiejszym wpisie chciałbym skupić się na tych reprezentantach społeczeństwa zasiadających w niższej i wyższej izbie parlamentu.
Chodzi mi w głównej mierze o zamęt jaki powstał wokół ustawy partii rządzącej odnoszącej się do obsadzania spółek skarbu państwa tzw. swojakami.
To nie jest tak, że temat zaczął się teraz. Teraz jedynie wzięto go na tapet. Nepotyzm na szczytach władzy ma miejsce od wielu lat, politycy jak te pijawki przyssali się do publicznych pieniędzy i zasysają ile tylko się da. Chorobliwie lękają się, że za chwilę to źródełko może wyschnąć i nastąpi zmiana warty poprzez nowe wybory, albo co gorsza nastanie taka afera jak obecnie, gdzie chcąc ratować resztki honoru trzeba będzie zrezygnować z nadprogramowych stanowisk „dobrowolnie”.
Tak źle i tak niedobrze.
W tej całej sytuacji niesłychanie bawi mnie zarówno zachowanie posłów partii rządzącej jak i opozycji. Ci pierwsi, udają, że nie wiedzą o co chodzi. Ich ciągłe zaprzeczanie przywodzi na myśl komedie Barei. Jest to niesłychanie groteskowe. Partie opozycyjne, które niegdyś dzierżyły w dłoniach władzę, wytykają błędy, zapominając, że dopuszczali się takich samych rzeczy, z taką samą premedytacją. Pozostała opozycja, także w swych działaniach wykazuje się nie lada śmiesznością, gdyż ich argumentem w dyskusji jest to, że nie mieli okazji rządzić i oni z pewnością nie dopuszczą się takich podłości. Pozostaną kryształowi niczym niegdyś Pan Banaś.
Niektórzy z parlamentarzystów w swych oświadczeniach majątkowych pojechali po bandzie wykazując bardzo niewielkie zasoby, a byli również tacy, którzy najwyraźniej stwierdzili, że im mniej tym lepiej. Wynika z nich bowiem, że stanowią ledwie klasą średnią, a może i żyją w ubóstwie. Dopiero wprawne oko, mogło dostrzec, że wszystko co przedstawiało jakąś wartość przepisano na członków rodziny, a ponadto familia stanowi trzon przeróżnych spółek skarbu państwa.
Kusiło mnie, aby polecieć tu po konkretnych nazwiskach nicponi, którzy zyskują najwięcej na uczestnictwie w zarządach SSP, ale wystarczy tylko spojrzeć na listę prominentnych polityków PiS, aby wiedzę tę zdobyć.
Realne umiejętności, wiedza, kompetencje. Na co to komu! Ludzie bez odpowiedniego wykształcenia, często bez studiów zasiadają w zarządach największych spółek. Politycy w pogoni za władzą i pieniędzmi zatracili jakąkolwiek moralność. Własność państwowa pomyliła im się z własnością prywatną i zdecydowanie się w tym zagubili.
Najgorsze jest jednak to, że rządzący obywateli traktują jak idiotów. Twierdzą, że ciemny lud na pewno niczego nie zauważy i wszystko łyknie niczym pelikan. Oczywiście, że zauważą i mam nadzieję, że każda osoba dopuszczająca się takiego procederu zostanie odpowiednio rozliczona, a już na pewno nie zostanie ponownie wybrana.
Powiem tak – wiele z osób bez odpowiedniego zaplecza, nigdy by się tam nie znalazło!
Bardzo zabawne było dla mnie to z jaką łatwością politycy wyrzekają się swoich rodzin. Wszelkie powiązania rodzinne, konotacje idą w odstawkę gdy dziennikarz niesprzyjającej stacji telewizyjnej świeci lampą w twarz i dźga mikrofonem. Nagle dziadek to nie rodzina, teść i matka to w zasadzie obcy ludzie, a żona to kobieta, którą kiedyś spotkałem, ale w zasadzie nie kojarzę.
Z wielką przyjemnością w zapisach ustawy widziałbym zapis mówiący o tym, że gdy któryś z polityków obsadzi kogoś z rodziny, lub znajomego na jakimś stanowisku to powinien automatycznie składać swój mandat. Wszelkie tłumaczenie powinny być automatycznie wyrzucane do kosza.
Wyłączam z tego oczywiście ludzi, którzy zdobyli swoje stanowiska, przed zdobyciem stanowiska politycznego przez bliskich. No i oczywiście tych, którzy bronią się umiejętnościami i realnymi kompetencjami.
Weźmy np. członka rodziny naszego Premiera, która pracowała w spółce skarbu państwa na długo przed objęciem stanowiska przez Mateusza Morawieckiego i wykazała się ekspertem w tym co robi.
Po drugiej stronie bieguna mamy np. żonę Posła Sobolewskiego, która w szczytom momencie piastowała funkcję w 3 spółkach skarbu państwa, będąc z wykształcenia biologiem. W wywiadzie Pan Poseł wykręcał się z pytań na temat pracy żony twierdząc, że o niczym nie wie:
– Moja żona jest osobą prywatną, nie jest osobą publiczną – mówił polityk. – Jest osobą niezależną, ambitną i o tym gdzie pracuje to dowiaduję się jako jeden z ostatnich – kontynuował.
Mam nadzieję, że wkrótce w naszym kraju zakończą się tematy zastępcze, a zajmiemy się chorobami, które realnie trapią nasz naród. Życzyłbym zarówno sobie jak i wszystkim rodakom takiego rządu, o którym moglibyśmy śmiało powiedzieć „Ty patrz, oni są o niebo lepsi od wszystkich poprzednich!”.
Serdecznie pozdrawiam.
#TJŚ