Starość nie radość, młodość nie wieczność

Zdarzenie, z którym dziś do Was przychodzę miało miejsce jakieś 2 miesiące temu. Dyżurny przekazał mi za pośrednictwem radiostacji, że mam odpalić “gwizdki” i udać się na jedno z osiedli domów jednorodzinnych. Zgodnie ze zgłoszeniem – w domu zgłaszającej miało dojść do włamania, a włamywacz ma nadal tam przebywać. Zgłaszająca ma nadal słyszeć go na strychu. 

Gnałem przez miasto niczym Kubica w swoich najlepszych czasach. Slalomem pokonywałem inne samochody, przez skrzyżowania mknąłem niczym demon prędkości modląc się równocześnie o to, aby kobiecinie nic głupiego nie przyszło do głowy, gdyż za chwilę oprócz włamania na miejscu zastanę jeszcze pobicie, a może i coś znacznie gorszego…

Czytaj również: Poduszka finansowa, czyli co musisz zrobić, nim zaczniesz inwestować?

Zaledwie po kilku minutach dotarłem na miejsce. W odpowiedniej odległości od wskazanego w zgłoszeniu adresu wyłączyłem “bulaje”, aby włamywacz nie usłyszał radiowozu.

Pierwszą rzeczą jaka na miejscu rzuciła się w moje oczy była ilość kamer monitoringu zamontowanych na budynku. Prosta bryła budynku była wręcz oblepiona urządzeniami rejestrującymi każdy ruch – niczym w jakimś Big Brotherze. Powoli wraz ze współpatrolowcem podeszliśmy od frontu, po czym kilkukrotnie zastukałem, oczekując na właścicielkę.  

Po krótkiej chwili usłyszałem kroki dobiegające zza drzwi, ktoś schodził po schodach. Dotarł do mnie znajomy dźwięk odchylania wizjera i przystąpiono do otwierania drzwi – usłyszałem pierwszy zamek, drugi zamek, dźwięk trzeciego zamka. Sam dokładnie nie wiem ile dokładnie ich było, ale po otwarciu drzwi od ich zewnętrznej strony wisiał zacny zbiór łańcuchów i kłódek. 

 Zgłaszająca był starszą kobietą w wieku około 70 lat. Powitała nas oschłym “nareszcie, ileż można czekać!”. Rozpytaliśmy ją na okoliczność zdarzenia – poprosiłem, aby wskazała miejsce, którym to sprawca miał się dostać do mieszkania, jakież to szkody powstały w wyniku zajścia, oraz gdzie się obecnie znajduje?

Rozmowa była dosyć dziwna, kobieta bardzo kluczyła mówiła – bez składu i ładu – stale zmieniała wątki i odpowiadała wymijająco. Poprosiłem o jej dokument tożsamości. Był to moment, w którym to już wiedziałem w jakim kierunku zmierza cała interwencja. Kobieta, bowiem, aby wręczyć mi swój dokument tożsamości udała się do salonu, zniknęła za meblościanką. Wtem usłyszałem znajomy dźwięk “”pi pi pi pi”, po czym nastąpił trzask jednoznacznie wskazujący na otwarcie sejfu. 

Tak, kobieta trzymała dowód osobisty w sejfie!

Czytaj również: Komu i dlaczego zależy na odebraniu nam gotówki?

Podczas, gdy ja przystąpiłem do legitymowania ona opowiedziała jedną z dziwniejszych historii, jaką kiedykolwiek było dane mi usłyszeć. Zaczęła od tego, że od dawna ktoś ją prześladuje, w nocy świeci latarkami do okien, przemyka pod oknami niczym cień, pryska jej w okna kwasem, aby okna wypadły… Kobieta podprowadziła mnie do okien i wskazała okna, na których osiadła skroplona para wodna wynikająca z różnicy temperatur. Przy kobiecie otworzyłem okno, przejechałem palcem po “dziwnej substancji”, powąchałem – no tylko woda. Kobieta jednak wciąż uparcie twierdziła, że to sprawka jakichś ciemnych charakterów, przez których musi stale myć okna.

Kobieta poprowadziła nas na strych, aby sprawdzić gdzie ma znajdować się rzeczony włamywacz. Na końcu schodów prowadzących na strych znów znajdowały się drzwi, zamknięte na kilka zamków, łańcuchów, a nawet specjalną sztabę. Powiem szczerze, że tak dobrze zabezpieczonych drzwi, jak u tej kobiety to jeszcze nigdzie nie widziałem. Brakowało mi tam jedynie mostu zwodzonego. Jak określiła zgłaszająca drzwi na strychu są tam dobrze zabezpieczone, aby w razie czego złodziej, który się tam dostanie nie był w stanie wyjść na klatkę schodową i wyrządzić jej krzywdy. Jest to jakieś wytłumaczenie…

Weszliśmy na strych, było to jakby osobne mieszkanie. Pierwszym pomieszczeniem był olbrzymi salon, posiadał umiejscowiony w rogu stary pięknie zdobiony kredens, w centralnej części stał zaś wspaniały marmurowy kominek. Kobieta opowiedziała, jak to złodzieje próbują wyrwać kominek ze ściany i sprzedać go. Okazała pęknięcia w ścianach, które były wynikiem upływu czasu, a nie ingerencji człowieka. Przeszliśmy do kolejnego pomieszczenia, w którym znów powrócił temat “kwasu” na oknie. W tym pomieszczeniu było to już trochę komiczne, bo był to strych i dobre kilka metrów ponad poziomem ulicy.

W końcu dotarliśmy do pomieszczenia wyposażonego w rozsuwane schody strychowe. Żeby nie robić kobiecie przykrości, w jedną dłoń pochwyciłem tonfę, w drugą latarkę i wszedłem na poddasze… Niestety zawiodę Was, ale nie było tam żadnego nikczemnego przestępcy. Zastałem tam jedynie mnóstwo pyłu i kurzu. Kobieta jednak uparcie twierdziła, że ktoś pewnie do niedawna tam był, ale uciekł i najpewniej ten przestępca jest zamieszany w handel narkotykami, które szmugluje z Białorusi do Polski.

Nie pytajcie! Nie mam pojęcia dlaczego akurat taki pomysł wpadł jej do głowy.

Po krótkiej rozmowie zeszliśmy na parter, gdzie kobieta usiłowała na podglądzie z kamer pokazać nam, że na pewno ktoś włamuje się do domu…Niestety także nikogo nie ujawniono. 

Tak jak pisałem wcześniej wszelkie wydarzenia mające miejsce w lokalu po kolei układały się w spójną całość jasno mówiącą, że kobieta cierpi na jakąś przypadłość psychiczną, albo jej umysł jest podgryzany przez postępującą demencję. Aby sprawdzić, które z założeń jest tym prawdziwym na miejsce wezwałem karetkę pogotowia, która po wstępnym przebadaniu zadecydowała o przewiezieniu kobiety do szpitala celem konsultacji lekarskiej. 

Nie wiem jaką ostateczną opinię wydał lekarz, pisze jednak, aby uświadomić Wam jak ważna jest obecność drugiego człowiek przy nas w każdym wieku, a nie tylko na starość. Opisana kobieta od wielu lat była wdową i wyraźny był brak kogoś kto by jej pomógł, porozmawiał z nią, poradził i wsparł. Może to się wydawać dla nas teraz drobnostką, ale przez te wszystkie lata pełnienia służby wielokrotnie widywałem starsze osoby, które po utracie członków rodziny cierpią nie tyle fizyczne, co właśnie mentalnie. Ból psychiczny może być zaś początkiem innych poważnych problemów…

Czytaj także: Obecna sytuacja polityczna w Polsce, czyli kto jest temu winny…?

Dziękuję, że przeczytałaś / przeczytałeś mój artykuł i proszę Cię bardzo o podzielenie się nim z Twoimi znajomymi. Im więcej osób z tego skorzysta, tym będę szczęśliwszy. I myślę, że im także może się on przydać. Dzielcie się na Facebooku, Instagramie, Twitterze, mailem – gdzie tylko chcecie i uznacie za stosowne. Zapraszam również do odwiedzenia mojego konta FB i zadawania pytań.

Pozdrawiam!

Grafika na początku tekstu pochodzi od: polki pl

3 Comments

  1. Ps jeszcze z doświadczeń rodzinnych i około – taka smuuutna konstatacja, że jak jesteś niskouposażoną starszą osobą to dla polskiego Państwa bez względu na opcję u koryta jesteś tylko nawozem bezpotrzebnie oddychającym i obciążającym ZUS i służbę zdrowia elementem społecznym. Lepiej pi…….ć samobója (red.Rolicki pisał o ewakuacji do piachu) vel samobójstwo wspomagane niż być schorowanym i niedołężnym Obywatelem RP

Leave a Reply