Protest Mundurowych, Ministerstwo i Związki Zawodowe

Kolejny rok dobiega końca, a położenie, w którym znajdowała się Polska Policja nawet w najmniejszym stopniu nie ulega poprawie. Z każdą kolejną ustawą budżetową serwowane są nam zapowiedzi wielkich zmian i reform jakichż to nie ma dostąpić nasza formacja i za każdym razem są to brednie wyssane z palca. W razie zmiany sytuacji na świecie, bądź też w kraju Rządzący prawią formacją wiele komplementów, doceniają, przygotowują akcje w stylu tej sprzed kilku miesięcy noszącej bardzo chwalebny tytuł „Murem za polskim mundurem”. Z tym, że nic realnie nie stoi za tymi pięknymi słowami. Nie ma poparcia tych fraz w rzeczywistości.

Kilka dni temu, a dokładnie 4 listopada – w Sejmie odbyło się głosowanie – 234 posłów było przeciwnych podwyżkom w sferze budżetowej, w tym również funkcjonariuszom Policji. Czarno na białym mamy dowód na to, że „Murem za polskim mundurem” to wyłącznie pusty, nic nie znaczący slogan. 

Czytaj także:Obecna sytuacja polityczna w Polsce, czyli kto jest temu winny…?

Związki zawodowe, które miały tak wiele czasu na działania na rzecz najgorzej sytuowanych funkcjonariuszy również nie realizowały w należyty sposób swoich zadań. Nikt mi nie powie, że sugerowanie na łamach social mediów, że funkcjonariusze mający inny pogląd na sprawę protestów, albo formę protestów powinni być nazywani przez związkowców – siewcami defetyzmu, szubrawcami. Pojawiały się również znacznie gorsze określenia pod adresem inaczej patrzących na tenże temat funkcjonariuszy. Związki powinny nas wszystkich solidaryzować, jednoczyć i z całą mocą działać na rzecz poprawy naszej sytuacji. Co zaś nam serwowano przez ostatnie lata? Po pierwsze, podpisywano się pod osiągnięciami zwykłych funkcjonariuszy z 2018 roku. Po drugie, doprowadziły do ustanowienia dodatków „betonowego i dziadkowego”, które podzieliły i odebrały jedność funkcjonariuszy. Po trzecie, zaś zapomniały, że to my policjanci liniowy ponosimy największe ryzyko, a nie nasi przełożeni okopani od lat za biurkami.

Od kiedy powzięto decyzję o protestach, ustalono postulaty trwa stan zawieszenia. Policjanci co prawda pouczają na mocy art 41 kw, a w tym czasie 2 związki zawodowe działające w ramach Policji wyznaczyły 2 osobno funkcjonujące obok siebie terminy protestów w Warszawie – nic tak naprawdę się nie dzieje! Jedyne o czym trzeba wspomnieć to z obu związkowych obozów płyną informacje o „stanowczym oflagowaniu jednostek i radiowozów”.

To ma być ta radykalność działań? To bardziej wygląda na skrzętnie zaplanowaną akcję marketingową związków zawodowych. Dlaczego tak sądzę, możesz zapytać? Otóż, gdy widzę te wszystkie plakaty, ulotki, wlepki i flagi mające informować o trwającym proteście to lwią ich część zajmują loga związkowe. Najważniejsze, żeby było widać logo, czyli podmiot, który nas prowadzi. Same postulaty nie są już tak istotnie!

Co mamy dalej? Związki, które w ramach walki o lepsze jutro wolą przerzucać się różnego rodzaju oszczerstwami, wytykać błędy i podstawiać sobie nogi. Czy tak mają zajmować się zachowywać się nasi reprezentanci? No nie wydaje mi się! Zamiast skupić się na tym za co biorą pieniądze i to wcale niemałe… to wolą licytować się w social mediach, niczym baby na targu, czyje zdanie jest ważniejsze!

Życzę zarówno sobie, jak i Wam, aby związki zawodowe, które są finansowane ze składek zwykłych funkcjonariuszy wreszcie wzięły się do swojej roboty. Nie chodzi tu o to, aby temat uposażeń, przywilejów i warunków pracy niczym bumerang powracał do nas co dwa lata. Usiądźmy do stołu negocjacyjnego z jednym wspólnie wypracowanym planem na siebie i przyszłość, aby unormować nasze położenie wypracowując równocześnie pewne założenia/mechanizmy mogące działać długofalowo dla dobra wszystkich funkcjonariuszy. W tym miejscu związki muszą skończyć ze swoją bufonadą i spuścić powietrze z tego balonika!

Nie może być tak, że literalnie wszystkiego w Policji brakuje – począwszy od kandydatów, poprzez pojazdy służbowe, a skończywszy na pieniądzach – chyba w końcu odpowiadamy za zapewnienie bezpieczeństwa w kraju i należy nam się odpowiednie traktowanie.

Zawalczmy o siebie! Musimy zrobić to teraz, bo strona rządowa potrzebuje nas jak nigdy – Prezes i Premier ciągle podróżują po kraju, gdzie ochraniamy setki ich spotkań ze statystami. Na horyzoncie jest Marsz Niepodległości, który będzie wymagał precyzyjnego zabezpieczenia. Wystajemy pod granicami RP, zabezpieczamy budynki rządowe, inne obiekty, a do tego realizujemy setki, jeśli nie tysiące interwencji w ramach naszej codziennej służby.

Skończmy wreszcie raz na zawsze z traktowaniem funkcjonariusza jak robotnika, czy nawet lepszym określeniem byłby – stachanowiec – któremu ciągle nakłada się nowe obowiązki i dokręca śrubę – bez podniesienia wynagrodzenia, czy nawet docenienia! W końcu nawet i gwint tej śruby ma prawo puścić, a wtedy ludzie zaczną masowo opuszczać szeregi tej formacji. Najlepszym przykładem niech będzie odejście funkcjonariusza znanego w social mediach, jako – Sierżant Bagieta. Czy nie mógł on pracować dłużej? Oczywiście, że mógł – tylko sytuacja jaka wokół niego narosła stała się zbyt trudna, wręcz nie do zniesienia. Jak można dowiedzieć się z jego filmu – stale mu dogryzano, przyczepiano się o jakieś bzdury, wszczynano wobec niego postępowania, kontrolowano wszelkie poczynania… Po co to wszystko? Czyż nie można po godzinach, po służbie oddawać się swojej pasji, bez bycia napiętnowanym? Niech te zastępy oficerów zajmą się swoją pracą i poprawą naszej sytuacji kadrowej, a nie szukaniem wyników na swoich ludziach! Może warto, aby oficerowie zza potężnych biurek raz na jakiś czas wychylili nos i zobaczyli jak naprawdę wygląda służba…

Zapoznaj się z: Najbardziej chybione inwestycje, czyli jak nie wydawać publicznych pieniędzy

Ministerstwo również nie potrafi w obecnej sytuacji wznieść się na wyżyny dobrego smaku i kultury osobistej. Gdy tylko funkcjonariusze są potrzebni to bez pytania sięga się po ich pomoc, niczym po jakąś zabawkę z półki. Gdy, zaś stajemy się zbędni rzuca się nas w kąt i ma pretensje do tego, jak możemy mieć czelność odzywać się niepytani… Pan Minister na przestrzeni kilku wywiadów zdążył nazwać służby mundurowe – nieodpowiedzialnymi – twierdząc, że okoliczność wojny mającej miejsce za naszą wschodnią granicą to nieodpowiedni czas na prowadzenie protestu. Uważa, że nasza walka o godny byt destabilizuje pracę służb mundurowych.

Takie słowa ze strony zwierzchnika to potężny policzek w ciężko pracujących funkcjonariuszy: Służby Ochrony Państwa, Policji, Państwowej Straży Pożarnej, Straży Granicznej itd. Kiedy w takim razie jest odpowiedni czas na realizowanie postulatów i przypominanie o niedotrzymanych obietnicach składanych z premedytacją przez stronę Rządową? A jeśli wojna nie skończy się tak szybko… to mamy nadal tyrać i patrzeć na możnych zasiadających w ławach Sejmowych, którzy dobrze bawią się naszym kosztem.

Pragnę przypomnieć Panu Ministrowi, oraz jakże aktywnemu Wiceministrowi, że nawet podczas wielkiego protestu służb mundurowych z 2018 roku Policja realizowała wszystkie swoje obowiązki wynikające z Ustawy o Policji. Dbaliśmy o porządek w kraju, oraz reagowaliście na wszelkie przestępstwa i wykroczenia.

Czy nie wstyd Panom sięgać po tego typu argument!?

Pomimo najszczerszych chęci nie widzę po stronie Ministerialnej dobrej woli do rozwiązania impasu i znalezienia rozwiązania. Nie mówiąc już o kontynuacji tak głośno zapowiadanych reform i ustaw modernizacyjnych. Oprócz ciągłego bicia piany i składania pustych obietnic. Znów w przekazach medialnych pojawia się tekst o konieczności zatrzymania w służbie najbardziej doświadczonych funkcjonariuszy. Nie zaprzeczę, że to nieistotne, lecz działania powinny być prowadzone dwutorowo – zarówno pod kątem zahamowania odejść, jak i ponownego uczynienia służby atrakcyjną dla młodych ludzi. Policjanci posiadający uprawnienia emerytalne nie będą przecież służyć przez 40, albo 50 lat. Skończmy z ciągłym priorytetyzowaniem emerytów.

Stanęliśmy nad przepaścią i cytując Gomułkę „uczyniliśmy wielki krok naprzód”. Stoimy w obliczu wielkiego kryzysu. Po pierwsze wizerunkowego, przyczyniła się do tego sytuacja polityczna i epidemiologiczna. Po drugie, kadrowego – waloryzacja emerytur jest znacznie wyższa niż plac i każdy kto ma uprawnienia emerytalne i potrafi liczyć ucieknie że służby, jeśli nie drzwiami to oknem. Po trzecie finansowego, zaoferowana waloryzacja płac to policzek dla ciężko pracujących funkcjonariuszy liniowych, inflacja rośnie, świadczeń socjalnych brak, bo i pieniędzy brak. O dodatku progresywnym, „ani słychu, ani widu”. Oferuje się w zamian jakiś dziwny dodatek po 15 latach służby, ale za to wypłacany po 32 latach, gdy wiadomo, że zwykły żołdak nie dożyje.

Czytaj także: Złote zasady inwestowania, czyli jak maksymalizować zyski i minimalizować ryzyko

Podsumowanie

Jak widzisz sytuacja jest ciężka i dość skomplikowana. Znajdujemy się obecnie między przysłowiowym  „młotem, a kowadłem”. Dziękuję, że dzielicie się ze mną w komentarzach i w wiadomościach sytuacjami na Waszych jednostkach. Dzięki Wam wiem chociażby, że wydziały kadr w całej Polsce telefonują do emerytowanych policjantów, którzy odeszli w stan spoczynku 1, 2, maksymalnie 3 lata temu i wystosowują zapytania, czy tamci byliby skłonni powrócić do służby… Tak, nie przesłyszeliście się! Łatwiej im sięgać po emerytów niźli raz, a dobrze naprawić obecny stan rzeczy. 

Mam nadzieję że spotkamy się w sekcji komentarzy, zarówno tutaj, jak i na moje konta FB. Czekam na Wasze opinie i spostrzeżenia! Będę niezmiernie wdzięczny, jeśli podzielisz się tym tekstem ze znajomymi.

Trzymaj się!

Grafika na początku tekstu pochodzi z: oko.press

5 Comments

  1. W temacie finansowania narzędzi Waszej pracy: rozbawiło mnie pismo jednego z komendantów wojewódzkich o wstrzymaniu zakupów od 24 października do końca roku. Sądzę, że tak jest we wszystkich komendach, dlatego jak zazwyczaj pod koniec roku chętnie przystępowałem do postępowań, bo zawsze się coś znajdywało w kasie i trzeba było wydać, tak w tym roku nawet jeśli zobaczę, minę szerokim łukiem.
    Z resztą kolega z branży od kilku miesięcy się sądzi z jednym KWP i na razie końca nie widać.
    W temacie Waszych wynagrodzeń: zawsze fascynowali mnie ludzie idący pracować w Policji, bo to praca dla idei. Praca trudna, a kasa do dupy. Szaleńcy.
    W temacie naboru: ludzie nie idą, bo przez pewne działania „góry” (zarówno rządowej, jak i kierowniczej w służbie) straciliście poważanie. Najgorsze jest to, że możesz być naprawdę świetnym i oddanym funkcjonariuszem, ale będziesz postrzegany jako zomowiec walczący z kobietą i brakiem maseczki. I póki ta „góra” się nie zmieni, to nic się nie zmieni. W służbach na kierowniczych i najwyższych stanowiskach są politykierzy. Nie mają pojęcia o pracy, o realiach, o potrzebach. Są z nadania politycznego i to jest ich jedyną umiejętnością – wejść gładko jak czopek.

    Powodzenia!

  2. Mnie trochę śmieszy to, że mamy na pińcset plus, na czysta pus, na naste emerytury, na prezydenta któego utrzymanie kosztuje tyle co brytyjskiej monarchii, na inwestycje takie jak centralny port.

    Po co to wszystko jak za chwilę organizacje powołane do zapewnienia szeroko rozumianego bezpieczeństwa nie będą w stanie realizować swoich zadań ze względu na braki kadrowe.

  3. Jako były (już na szczęście) pracownik Straży Granicznej nie mam nic przeciwko temu, żeby wszyscy zarabiali mniej, niż podrzędny poseł RP, dodatkowo osłonięty immunitetem.

Leave a Reply