Zarządzanie poprzez strach, zarządzanie poprzez kryzys!

Źródło: Newsweek

Interes polityczny od zawsze był sprzeczny z interesem społecznym. Było tak zarówno za rządów Lewicy, Platformy, jak również PiS-u. Mam nadzieję, że nie będę zbyt kontrowersyjny, ale twierdzę, że już podczas obrad okrągłego stołu mających miejsce na początku 1989 roku interes jednostek i określonych grup wziął górę nad dobrem ogółem.

Oczywiście zarówno wtedy, jak i teraz politycy mamią nas tekstami o tym, jak to kruszą kopie na samych szczytach, europejskich salonach o to, aby żyło nam się łatwiej i dostatniej. – Bzdury! Jedynymi osobami, które ich obchodzą są ludzie, których widzą każdego ranka w lustrze, oraz rzecz jasna ich rodziny. No może dbają również o interes szeroko pojętych grup klakierów.

Czytaj także: Budżet domowy – to prostsze niż myślisz

Wielokrotnie opisywałem jak perfidnie, bezwzględnie jesteśmy manipulowani i wykorzystywani przez polityków. Od zawsze głównym ich celem było – dzielenie nas, niczego nieświadomych istot, polaryzacja społeczeństwa – to wszystko dla własnych celów, zazwyczaj odmiennych względem wyborców.

Motywacją do napisania niniejszego tekstu stały się coraz  to nowsze informacje mówiące o tym, że dosięgnął nas niespotykany dotąd kryzys towarowy. Komunikaty płynące z doniesień medialnych są przerażające – Polska znalazła się w obliczu zapaści związanej z brakami różnego rodzaju dóbr.

Zarządzanie przez kryzys

Wszystko zaczęło się w czasach tej jakże dobrze znanej epidemii. Poprzez wprowadzenie lockdownów na całym świecie zaburzone zostały łańcuchy dostaw. Całe branże i gałęzie gospodarki wstrzymały na jakiś czas pracę. Wywarło to realny wpływ na funkcjonowanie gospodarki. To właśnie wtedy nasi politycy zdali sobie sprawę, że człowiek martwiący się o ilość ryżu w domu i papier toaletowy, nie będzie miał ochoty i głowy do żadnych strajków/protestów. 

To magiczne połączenie chwilowego braku towaru i epidemii było dla rządzących niczym powiew świeżego powietrza. Myślę, że właśnie wtedy zdali sobie tak naprawdę sprawę z tego jak można zarządzać społeczeństwem poprzez  różnego rodzaju problemy i kryzysy, nawet te w pełni wyimaginowane 🙂 

Będę z Wami szczery, że początek tego cyrku był stresujący nawet dla mnie. Pamiętam, jak żona pojechała do sklepu A i zauważyła braki towarów, w sklepie B – to samo. Pomyślałem, że skądś znam ten scenariusz i to musi być preludium do jakiegoś amerykańskiego filmu katastroficznego klasy B. Chcieliśmy kupić zwykłe drożdże w kostce i okazało się, że jest to towar nad wyraz luksusowy, podobnie było zresztą w przypadku jego odpowiednika w proszku.

Później poszło już z górki. W pewnym momencie w sklepach były puste półki, a ludzie sami się nakręcali i nakłaniali do robienia coraz to nowszych zakupów, oraz większych zapasów. Zgromadzenie pewnych zapasów nie jest niczym złym i przez takie osoby przemawia zwykły pragmatyzm, ale gdy w sklepie minęła mnie kobieta z naręczem około 20 makaronów do spaghetti, a na półce znalazłem literalnie tylko kurz to trochę się zirytowałem..

Gdy emocje związane z wirusem minęły i ludzie oswoili go do tego stopnia, że gdyby uczynić jego personifikację to witano by go chlebem i solą na progu domostwa. Wtedy zaś nastąpił czas na wdrożenie kolejnej fazy planu…

Zarządzanie przez strach

Nie, to nie czas na wojnę na Ukrainie, o której notabene nasz rząd mówi więcej, chętniej niż o naszych wewnętrznych sprawach. Jeśli już, zaś mówi to winę za wszelkie nasze problemy zrzuca na toczący się za wschodnią granicą konflikt. Wtedy nastała, bowiem  faza walki z LGBT, bo jak stwierdzili nasi rządzący to jest realny problem, który należy ganić i z całej mocy piętnować. 

Zaraz potem przedstawiono nam, iż konieczna jest obrona kościołów, gdyż kobiety nastają na nasze świątynie. Pisałem już o każdym z tych wydarzeń, więc nie będę do tego wracał. Chcę przedstawić Wam jedynie jak perfidnie jesteśmy rozgrywani. Duża grupa naszych obywateli przyjmuje wszystko co usłyszy na wiarę i traktuje niczym prawdę objawioną. Przez lata media były traktowane jak wyrocznie, zbudował się wokół ich istnienia pogląd, iż to organa zaufania społecznego. Teraz jednak wszystkie media są zależne od jakiegoś większego podmiotu i ich rola sprowadza się do bycia tuba propagandy siejąca jedynie gniew, plotki i nienawiść.

Dalej był już istny efekt kuli śnieżnej. Boom na paliwo, kilometrowe kolejki na stacjach benzynowych, ludzie tankujący do pojemników jakie tylko znaleźli w domu: kanistrów, zbiorników typu mauser, albo co gorsza do szamba. To był jakiś dramat. Ileż to razy słyszałem np. „dlaczego wypisuje mi Pan mandat? Przecież ja wiozę jedynie olej napędowy w trzech włożonych do siebie workach na śmieci…”

Brak papieru toaletowego, braki cukru, brak nawozów. Towary, które można dostać w sklepach są w cenach tak astronomicznie wysokich, że jedynie wybrane jednostki stać na ich zakup. W tym samym czasie docierają do mnie zdjęcia z Węgier, Niemiec, Czech, gdzie nasz krajowy cukier sprzedawany jest w cenach znacznie niższych, niźli sprzed tego wymyślonego kryzysu. Kolejny raz mamy przykład tego, że człowiek martwiący się o podstawowe produkty żywieniowe i byt, nie będzie wściubiać nosa w nie swoje sprawy…  

Przecież to niepojęte, aby w XXI wieku, w czasach kapitalizmu, wolnego rynku, drapieżnej konkurencji mogło zabraknąć jakiegokolwiek towaru. Nawet biorąc pod uwagę zaburzone łańcuchy dostaw.

Zaburzone dostawy z Chin i Rosji mogą wpłynąć na problemy w zdobyciu podzespołów wykorzystywanych do budowy samochodów, czy wykonania sprzętów elektronicznych tj. komputery, ale nikt mi nie powie, że również na ilość rolek papieru toaletowego znajdującego się w dyskoncie na rogu. Szczególnie w sytuacji, gdy w całej Unii Europejskiej towarów dla wszystkich wystarczyło.

Rozumiem, że po brexicie w UK brakowało przez krótką chwilę towarów z uwagi na deficyt wśród pracowników fizycznych i zmiany w przepisach dot. zatrudnienia. Wynikało to z wypowiedzenia wcześniej obowiązujących umów międzynarodowych. Z tego co sobie przypominam w Polsce nie mieliśmy polexitu, a firmy transportowe funkcjonują w sposób prawidłowy.

Dostrzegam matactwa i szereg niekonsekwencji zarówno władzy, jak i promowanych w mediach ekspertów. Bardzo łatwo zauważyć te liczne dziury logiczne i pomyłki, których nie powstydziłby się sam  Mr. Bean…

Widzę to tak… Odbieramy społeczeństwu produkt należący do grupy tych podstawowych. Czystym przypadkiem Krajowa Spółka Cukrowa wchodzi w skład jednej z wielu spółek skarbu państwa kontrolowanych przez Rząd. Podnosimy marże hurtowe w kosmos, rzucamy ułamek wcześniejszej ilości produktu na sklepy po znacznie większych cenach niż pierwotne. Niska podaż zwiększa popyt, a resztę robi zahukany lud wykupując każdy kilogram. Ma tu miejsce zjawisko nazywane samospełniającą się przepowiednią. Pan Minister ogłosi, że panują nad sytuacją i robią wszystko, aby przywrócić naturalny rytm dostaw. Cukier wraca, ale kosztuje 2x, 3x więcej niż pierwotnie. Rząd oddzwania sukces, a wyższą cenę nazywa kosztami politycznymi swoich działań i rzecz jasna czasowego kryzysu. Kto obrywa po kieszeni? Ja i Ty 🙂

Można zadać pytanie dlaczego nie napisałem o problemach z węglem. Geneza tego problemu jest trochę inna. Czarnego złota u nas w kraju nigdy nie brakowało. Wszystkie nasze problemy biorą się z nieudolności polityków. Zamiast zwiększać wydobycie i próbować w jakiś sposób znacznie wcześniej uniezależnić się od dostaw z Rosji, oni cały czas liczyli, że wszystko będzie dobrze i zdołamy suchą stopą przejść przez wszystkie spotykające nas problemy. Cena węgla wzrosła z uwagi na fakt, iż odkrycie kolejnych ścian kopalni i uruchomienie wydobycie wymaga dwóch rzeczy: czasu i pieniędzy. W tym zakresie po jakimś czasie wszystko powinno wrócić do normy. Z tym, że najpierw zarobić musi ten kto tylko może…

Artykuł, który warto nadrobić: Eko-Ściema, czyli zielona hipokryzja w czystej postaci…

Dziękuję, że przeczytałaś / przeczytałeś mój artykuł i proszę Cię bardzo o podzielenie się nim z Twoimi znajomymi. Im więcej osób z tego skorzysta, tym będę szczęśliwszy. I myślę, że im także może się on przydać. Dzielcie się na Facebooku, Wykopie, Twitterze, mailem – gdzie tylko chcecie i uznacie za stosowne. Zapraszam również do odwiedzenia mojego konta FB i zadawania pytań.


Pozdrawiam 🙂

6 Comments

  1. Rynek cukrowy jest podzielony pomiędzy pięć firm. Należą do nich “Sudcucker Polska”, “Pfeifer & Langen”, “Nordzucker”, “Krajowa Grupa Spożywcza”. Cztery podmioty to kapitał zza Odry, jeden to państwowy moloch sterowany z ministerstwa aktywów państwowych. Mamy więc oligopol który dyktuje warunki.

    W sezonie zaprawowym na krajowym rynku zawsze występowały niedobory. Większość z nich dało się załatać w ramach przesunięć magazynowych czy zakup surowca z tańszych lokalizacji za wschodniej granicy.Jednak tak było kiedyś, a dziś mamy nieco odmienną sytuację.

    Koszty pracy poszły do góry. Braki kadrowe są widoczne w każdym segmencie. Stawki za energię dla podmiotów instytucjonalnych eksplodowały. System podatkowy to jeden wielki znak zapytania. Od miesięcy trwa wyprzedaż złotówki więc kursy walutowe wspinają się na szczyty.

    Przy takich parametrach ekonomicznych gospodarki produkcja nastawiona jest głównie na eksport, a braki trzeba kupować za dewizy często w systemie aukcyjnym.

    1. Bardzo dziękuję, za tak merytoryczny komentarz. Polska to kraj, który od zawsze stał przemysłem cukrowniczym, oraz węglem. Rozumiem, że poprzedni i obecny rok są specyficzne z wielu powodów, ale decydenci w opisanych powyżej sprawach mocno zawalili…
      Kryzys rozlał się po wielu krajach, a to właśnie u nas odbija się największą czkawką… Zdaję sobie sprawę z mechanizmów makroekonomicznych, które za tym stoją, ale dla zwykłego Kowalskiego liczą się przecież fakty, a one są takie, że półki w wielu sklepach są puste. Jeśli, zaś towar się pojawia to po znacznie zawyżonych cenach.
      Natomiast odnośnie spółek kontrolujących rynek cukrowy, to sami doprowadziliśmy do takiej sytuacji, poprzez niewłaściwie przeprowadzane prywatyzacje. Jak głosi przysłowie „Kto sieje wiatr, zbiera burze”. Pozdrawiam.

      1. W okresie pandemii wpompowano na rynek kwotę 250 miliardów złotych. Kwota niebagatelna biorąc pod uwagę, że średnie firmy liczą roczny dochód w dziesiątkach milionów złotych, większe w setkach milionów, a pojedyncze miliardy to spółki giełdowe czy korporacje. Jest to duże uproszczenie ale tu chodzi o skalę absurdu.

      2. A kogo obchodzi cena cukru? Ludzie nie kupujcie cukru to biała śmierć!
        Wg mnie cukier powinien być od dawna racjonowany dla dobra społecznego a nie szeroko reklamowany. Tylko pszczelarze powinni mieć odpowiednie dostawy białej śmierci, wiadomo do karmienia pszczół na jesień 😉
        Jest taka ciekawa książka „Słodziutki. Biografia cukru” – niewolnictwo, wyzysk, zbrodnia a teraz niszczenie środowiska i ludzkiego zdrowia i też w sumie wyzysk bo cukier to narkotyk.
        Co do paliwa to kto to widział aby każdy Kowalski mógł posiadać auto?! To plaga Ziemi te automobile! Ile potrzeba wody, stali, ropy do wyprodukowania samochodu a jak zanieczyszcza środowisko i to pomnożyć przez liczbę ludzkości – katastrofa!
        Wg. mnie powinna być lepsza kolej i paliwo dla wojska, służb, dostawców i taksówkarzy i samochody dla prawdziwie bogatych takie od 1 mln $ albo i więcej…
        Ruch miejski powinien odbywać się na rowerach, hulajnogach i skuterkach o małej pojemności ale za to powinno być więcej taksówek i powinny być troszkę tańsze tak aby móc w każdej chwili taką zamówić bez czekania 15 minut+ i możliwość dojazdu do np szpitala czy Zusu bez opcji bankructwa.
        Co do papieru to lepiej dla zdrowia myć wodą/ mokrą szmatką – ale też nie lubię tego tylko wolę papier (bo nie jestem nauczony) a powinno być inaczej… A od siedzenia dostaje się hemoroidów tak więc kończę pogaduchy z komputera bo siedzę chyba już 3 h… (Sprawdzone doświadczalnie)
        Pozdrawiam!
        Ps.: Może głupie może niepraktyczne te moje odpowiedzi ale zastanówcie się głębiej – wejrzyjcie w duszę 😉
        Bye ;P

Leave a Reply