After Life – recenzja #2

Źródło: Filmweb

After Life to 3 sezonowy serial którego reżyserem i scenarzystą jest znany aktor, stand uper – Ricky Gervais. Serial ten to opowieść zawierająca w sobie elementy zarówno komediowe, jak i obyczajowe. Kilka dni temu obejrzałem 3 już sezon serialu, który miał swoją premierę na platformie Netflix. Każdy z sezonów zawiera się w 6 krótkich około 30 minutowych odcinkach.


Głównym bohaterem serialu jest Tony, który stara sobie poradzić po śmierci ukochanej, zmarłej przedwcześnie na raka żony. Poznajemy go w trudnej sytuacji i obserwujemy jego losy, przemianę od człowieka pogrążonego w depresji, chcącego odebrać sobie życie, aż do momentu gdy zawiera nowe przyjaźnie, a może nawet odnajduje sympatię.


After Life to piękna historia, w której każdy może znaleźć coś dla siebie. Występuje tam masa elementów wzruszających, które wycisną łzy i wywołują emocje nawet u najtwardszych osobników. Mamy tego sporo, ale wśród takich, które ad hoc jestem w stanie przytoczyć – sceny, gdy główny bohater znajduje się w domu i ogląda stare nagrania ze swoją zmarłą żoną, albo gdy siedząc na cmentarzu opowiada zmarłej żonie o swoich uczuciach. Serial w wielu miejscach przepełniony jest bólem, który wylewa się z głównego bohatera.


Sposób w jaki główny bohater prowadzi swoje rozmowy wielokrotnie sprawia, że na daną z pozoru nawet błahą kwestię spoglądamy inaczej, szerzej niż miało to miejsce dotychczas. Nie lada sztuką jest uwrażliwienie widza i otwarcie jego oczu na konkretną sprawę. Nie codziennie myślimy przecież o takich rzeczach jak strata kogoś bliskiego, ból, śmierć, samotność.

W kontrze do tego mamy stand upowe popisy Gervais’a, gdy dogryza innym bohaterom, gasi ich swoją błyskotliwością, albo niszczy ostrym sarkazmem. Spokojnie, nie jest tylko „yntelygencko” Tony niejednokrotnie potrafi rzucić także przysłowiowym mięsem, zawstydzić swojego rozmówcę, zmieszać z błotem, a nawet jak to było w 3 sezonie miotnąć kamieniem w czyjąś szybę. Jest ludzki, dokładnie taki jak każdy z nas.

Źródło: CzasoStrefa


Znakomicie oglądało mi się relacje interpersonalne głównego bohatera z nieco pokręconym szwagrem, ekscentrycznymi współpracownikami lokalnej gazety, staruszką odwiedzającą na cmentarzu zmarłego męża, albo chociażby z listonoszem pozostającym w związku z prostytutką. Na podkreślenie zasługują również wszystkie rozmowy jakie na potrzeby gazety Tony przeprowadza z mieszkańcami miasteczka. Zazwyczaj jest to crème de la crème, istny majstersztyk. 


Sądzę, że ta z pozoru prosta historia, ma prawo przypaść każdemu do gustu. A co ważniejsze, każdy znajdzie w niej coś intrygującego.


Dodatkowym argumentem, dla którego z nieopisaną przyjemnością pochłonąłem sezon 3, ale i wszystkie poprzednie jest ten obraz głębokiej angielskiej prowincji, który zapadł mi doskonale w pamięci podczas moich wizyt w UK. Uwielbiam tamtejszą architekturę, kulturę, a to wszystko z pewnością można odnaleźć w After life.


Każdego, kto jeszcze nie obejrzał serdecznie do tego zachęcam.


Trzymajcie się dzielnie.
#TJS

2 Comments

  1. Twoja recenzja brzmi bardzo zachęcająco – zwłaszcza, że widziałem parę klipów z Rickym w necie i wiem, jakim potrafi być jajcarzem 😀

    Pozdrawiam Celtycko!

Leave a Reply