Komercyjne emocje

Odnoszę wrażenie, że wśród tak wielu emocji jakich przychodzi doświadczać nam każdego dnia największą rolę w ostatnich latach zyskały te destrukcyjne. Prym wiodą szczególnie takie jak – gniew i złość. 
Doczekaliśmy się czasów, gdy stanowią nieodłączny element naszego życia, wyciekają z wszystkich mediów, otaczających nas osób. Ba, one częstokroć przesiąkają nawet nas samych. Co porobiło się z tym cholernym światem, że nie miłość, przyjaźń, a złość i gniew – należą do tych najmocniejszych? Uważam to za całkiem dobre pytanie.


Być może mój ogląd na świat jest zakrzywiony i spaczony ze względu na ciężar służby w policji, albo to właśnie jest na odwrót i to ja dostrzegam prawdziwą twarz miasta i społeczeństwa. Nie wiadomo.
Ileż to razy w swoim życiu stykamy się z różnego rodzaju wyrazem gniewu i złości. Bywa, że ktoś wstanie rano i już jest nachmurzony. W poczuciu niezadowolenia przemierza całe dnie. Skąd zaraz po przebudzeniu rano negatywne nastawienie? Jest wiele powodów. Począwszy od pracy, w której nie znajduje się spełnienia, nieodpowiedni na jakiejś płaszczyźnie partner, zły stan zdrowia/choroby, potomstwo, kłopoty w rodzinie. Powodów może być wiele, ale niezależnie co by to nie było staje się negatywnym bodźcem. 
Mkniemy przez to życie niezadowoleni i źli na wszystko. A co dzieje się gdy wychodzimy w świat z takim nastawieniem. Oddziałujemy na innych. Inaczej mówiąc zarażamy innych taki stanem. Jak to się kiedyś śmiano, że baba sprzedająca w GS-ie na powitanie zamiast powiedzieć „Dzień dobry”, mówi „Czegoo?!” to od razu ma się zepsuty humor i wygląda na to, że jest w tym dużo prawdy.
Z nami jest tak samo. Rzucenie pogardliwego spojrzenia, skinienie głową od niechcenie, odburknięcie na czyjąś zagajke to niby nieistotne, ale ma znaczenie.
Łapie się na tym, że komunikaty płynące z mediów tradycyjnych i social mediów również wprawiają ludzi w gniew i złość. Media tradycyjne polegają w głównej mierze na sprzedawaniu złych informacji – zarażenia tą chorobą na C., pożary, seryjni mordercy, utonięcia, imigranci próbujący przedrzeć się przez naszą granicę – właśnie takie newsy z ich punktu widzenia dobrze się oglądają. Tyle, że cząstka z jadu jaki oglądamy zostaje na naszych ubraniach i niesiemy ją w świat dzieląc się z innymi niby to przypadkiem informacją o setkach Irakijczyków na granicy i znów ktoś staje się zainfekowany tym gównem, a przede wszystkim gniewem.
W ogóle nasz świat to jedno wielkie bagienko, które polega na dzieleniu ludzi na prawo, lewo, zielonych, szurów, katolików, ateistów, pisiorów, platformersów, czarnoskórych, białych, hetero, homo, grubych, chudych, bogatych, biednych, mieszczuchów i wieśniaków. Zawsze komuś przykleja się jakąś metkę i w ten sposób polaryzuje społeczeństwo. I znów tym sprytnym fikołkiem zasiewa się w sercach gniew i złość. 

Źródło: sm-manager.pl


Czasami subtelny, prosty przekaz podprogowy, czasami perfidnie dosadny i wulgarny baner działają jak płachta na byka i nakazują nienawidzić „tych drugich”, „tych innych”. Tylko w tym szaleństwie zapominamy o tym, że jesteśmy tacy sami, mamy takie same problemy i marzenia.
Nie dużo lepiej wygląda kwestia social mediów, które roztaczają przed ludźmi nierzeczywisty, wyidealizowany obraz życia innych, a tym samym wywołują u ludzi gniew. Dzieje się tak bowiem wiele osób niestety wszystko co widzi na – Instagramie, Facebooku, czy Twitterze – odbiera w sposób bezkrytyczny i włącza się w ich głowach porównywanie, a ono niestety nie wychodzi na ich korzyść. Zżera ta zazdrość i znów toczy się ta złość pochłaniając po drodze wszystko co dobre niczym jakaś piekielna lawina.
Co zatem robić, aby nie zwariować w tym poronionym świecie, albo co gorsza nie wymierzać policzka każdej napotkanej na drodze osobie? 
Mieć jakąś pasję, hobby i co najważniejsze oparcie w rodzinie. Wszystko to tylko po to, aby nie zatracić się w telewizyjnej rzeczywistości i nie żyć życiem innych. To tylko tyle, albo aż tyle.
Przepraszam za takie nietypowe wynurzenia, ale naszło mnie, aby czymś takim się z Wami podzielić. Chętnie posłucham Waszych opinii w powyższym temacie.

Serdecznie pozdrawiam.

#TJS

12 Comments

  1. Gniew , złość i podzielenie doskonale sprzedają się w FB mediach. 70% zrekrutowanych przez ekstremistów było dzięki FB i jego algorytmom. Hobby i rodzina ok ale może dobrze krytycznie przyjrzeć się mechanizmom i reperkusjom mediów społecznościowych i może się na ne wypiąć.

  2. Problem, według mnie, polega na tym, że wszyscy chcemy lepszego świata ale nikt nie chce zacząć od siebie, cały świat ma się naginać do do nas. A tak nigdy nie będzie, bez kompromisu pozostaje nam tylko złość i gniew.

    1. Uff zacząć jest zawsze najciężej i nieważne czego by to miało dotyczyć – ćwiczeń fizycznych, diety, a może wstawania wcześnie rano – ale spokojnie później bywa już z górki.
      Życzyłbym nam wszystkim, aby ta otwartość na innych i poszukiwanie kompromisu stało się naszym drogowskazem.
      Dziękuję za komentarz:)

  3. Dobry;))
    -Dlatego najwazniejszy wybór partnera/partnerki w życiu;). Jak będzie negatywny/negatywna, będzie ściągać nas w dół, zamiast dodawać skrzydeł i przezwyciężać przeciwności;))
    -nie dać się zwariować;)
    -wyłączać media jak najczęściej i żyć ( w tym te społecznościowe nawet bardziej),
    -dobre hobby nie jest złe.

    1. O tak wybór odpowiedniego partnera to połowa sukcesu. Mając poukładane życie rodzinne reszta to już samograj, który przy odrobinie samozaparcia potrafi zaprowadzić nas całkiem daleko:) Hobby to wyłącznie taka spacja w zdaniach jakie piszemy na tablicy życia:)
      Dziękuję za Twój komentarz:)

  4. Dzien dobry 🙂 Nie jest aż tak źle! Czytałam tu o starszej pani, która po kwarantannie podziękowała za wsparcie.
    Jesteśmy po prostu często sfrustrowani, bezsilni, w strachu i niepewności. Mam nadzieję, że to minie I znowu doczekamy czasów, kiedy będzie więcej powodów do radości.
    Uśmiechać się do siebie i innych zalecam zacząć od zaraz! 🙂

  5. Jestem zdania, że niestety negatywne emocje są silniejsze, ponieważ cała ich moc skupia się w jednym momencie (fala strachu, gdy zostaną nam przekazane negatywne informacje, żal, że coś się nie udało, nienawiść, gdy jesteśmy świadkiem jakieś sytuacji). Z kolei emocje pozytywne nie wydają się tak silne, bo cała ich siła rozbija się na kilka dni, tygodni, miesięcy, lat (gdy kochamy długo, gdy jesteśmy szczęśliwi ze wspólnie spędzonego długiego czasu). Negatywne emocje nami wstrząsają, może dlatego bardziej zwracamy na nie uwagę. Obawiam się też, że ludzie są teraz przeciążeni ilością informacji i nie mamy po prostu ,,miejsca w głowie”, żeby jakoś normalnie reagować na otaczający nas świat. Jest tego tak dużo, że nie nadążamy i chyba przegrzewają nam się zwoje. Może powinniśmy też winić dietę- ostatnio naukowcy trąbią, że zaburzona flora jelitowa wpływa bardzo negatywnie na psychikę ludzi (i większość społeczeństwa ma teraz zaburzoną tę florę, bo jemy śmieci). Z drugiej strony kiedys ludzie żyli w czasie wojny, w biedzie po wojnie i słuchając opowiadań dziadków, jakoś takto społeczeństwo nie pałało do siebie aż taką nienawiścią, więc nie wiem jaki był ich sekret. Może niepotrzebnie próbujemy szukać wymówek, czemu jesteśmy teraz tacy paskudni : )

    1. Bardzo ciekawe spojrzenie na kwestię emocji. Pogląd, iż siła pozytywnych emocji rozkłada się na dłuższy czas i przez to ich moc postrzegamy jako mniejszą bardzo mi się podoba:) Dziękuję za Twój komentarz:)

  6. Życzymy sobie i wam, by nas było stać
    Na święty spokój
    Szczęścia ile się da, miłości w bród
    Mądrych ludzi wokół 😉
    A może to tylko przeludnienie? Kto czuje się komfortowo będąc li tylko malutką mróweczką pośród ilu to już miliardów? Dramat. Stłoczone szczury zaczynają bratobójczą krwawą rzeź – może to już ten moment? Może już czas w Bieszczady? [albo raczej na któryś z biegunów, bo Bieszczady ostatnio też zatłoczone]

Leave a Reply