Wydawanie to nie oszczędzanie

Źródło: tuolawa.pl

Media poprzez reklamy wytworzyły w naszych głowach mylne przekonanie, że za każdym razem gdy wydajemy pieniądze to robimy dla siebie coś dobrego. Ponadto te odczucia motywuje fakt, iż gdzie tylko się da wpiera się nam, iż za procesem zakupowym ukrywa się jakaś dobra inicjatywa w poczet, której przekazywane są nasze środki np.:

– zakup produktu to 2 grosze dla konkretnego schroniska;

– może ok. 5 % z ceny towaru stanowią wsparcie dla jakiejś fundacji;

– bierzemy udział w jakiejś loterii, której regulamin napisano na kolanie;

– innym razem wspieramy jakąś instytucję, której nazwy nawet nie znamy;

Uprzedzając fakty – pomaganie, jest dobre i jeżeli ktoś ma takie życzenie niech robi to jak najczęściej, ale zawsze świadomie. Najlepszym sposobem jest wejście na stronę internetową konkretnego stowarzyszenia, fundacji, schroniska, domu dziecka – odnalezienie tam konta bankowego, lub numeru KRS i puszczenie kasy. Voila!!!

Artykuł wart uwagi: Nie strasz dziecka policjantem!

Kilka miesięcy temu zakupiłem na stronie internetowej jednej z księgarni książkę Michała Szafrańskiego pt. „Zaufanie, czyli waluta przyszłości”, algorytm strony poddał mi wtedy propozycję, ażebym do koszyka zakupowego dorzucił jeszcze wersję e-book tej samej książki, oraz inną pozycję, która w ogóle mnie nie interesowała.

Wybór ten zareklamowano, jako – oszczędność 89 złotych. Zatrzymałem się na chwilę gdyż, po wybraniu dodatkowych produktów, moje zamówienie spuchłoby do rozmiaru 158 zł, zamiast pierwotnych 69 zł.

Pomyślałem więc – jaka to niby oszczędność? Skoro wydałbym przecież więcej!
Nie uważam się tu za kogoś wybitnego i wyjątkowego, ale jestem pewien, że nie jedna duszyczka uległaby takiej „wybitnej” ofercie. Należy jednak zapamiętać jedną ważną rzecz…

WYDAWANIE PIENIĘDZY NIGDY NIE BĘDZIE ICH OSZCZĘDZANIEM.

Posiadanie kredytu gotówkowego, posiadanie rat 0% i kupowanie rzeczy, na które tak de facto nas nie stać również nie należy do najmądrzejszych decyzji. Znajdą się tacy, którzy powiedzą, że jest to element budowania pozytywnej historii kredytowej, ale to mrzonki. Zakup tostera, albo żelazka na kredyt to zawsze błąd. Jedynym kredytem, który z gruntu nie jest zły jest ten hipoteczny, ale to temat na inny wpis. To samo tyczy się kupowania rzeczy, aby wesprzeć jakąś inicjatywę. 

Idźmy dalej. Na tym samym kłamstwie w Polsce zbudowano ideę „Black Friday”. Sztucznie wykreowanego „święta” mającego na celu zwiększenie sprzedaży i wypchnięcie zalegających towarów z magazynu. Na około tydzień przed tym dniem ceny produktów są sztucznie zawyżone o 20%, aby następnie obniżyć je o 10%. Napalony na zakup konsument wariuje ze szczęścia i nie zwraca uwagi jak finalnie został nabity w butelkę.

Mimo tego w internecie można natknąć się na wiele zdjęć ukazujących stopień zakłamania firm handlowych. Pod metkami i stickerami z bieżącą „promocyjną” ceną znajduje się ta pierwotna, która jest o dziwo niższa.

Cała idea zawędrowała do nas z USA, gdzie ten szczególny dzień to idealna okazja do zrobienia zakupów przecenionych nawet o 80%. Dla sklepów jest to niepowtarzalna okazja do zarobienia na towarach odrobinę starszych, spoza aktualnego trendu, czyszczenia magazynów, a przede wszystkim wytworzenia jakże potrzebnej w czasach wszechobecnego wyścigu szczurów więzi: sklep-konsument. Czytałem kiedyś artykuł, który opisywał jak to amerykanie zakredytowują się, aby dokonać zakupów w „Black Friday”. Nie pochwalam, ale przynajmniej tam gra jest warta świeczki i całe rodziny kupują towary za sprawą, których zaspokajają swoje potrzeby zakupowe na kilka następnych lat.

Życzyłbym sobie, abyśmy jako naród w bardziej przemyślany sposób dokonywali wyborów konsumenckich i zwracali uwagę na to jak w ogóle wygląda sama transakcja.

Zapoznaj się także: Samotność w czasie pandemii

Dziękuję, że przeczytałaś / przeczytałeś mój artykuł i proszę Cię bardzo o podzielenie się nim z Twoimi znajomymi. Im więcej osób z tego skorzysta, tym będę szczęśliwszy. I myślę, że im także może się on przydać. Dzielcie się na Facebooku, Instagramie, Twitterze, mailem – gdzie tylko chcecie i uznacie za stosowne. Zapraszam również do odwiedzenia mojego konta FB i zadawania pytań.

Pozdrawiam 🙂

4 Comments

  1. To jeszcze nic, najlepsze jest zbieranie punktów za które nigdy w życiu nic nie dostaniesz bo nim uzbierasz to już jest nowa oferta 😂 Obecnie na Orlenie trzeba zostawić 17tys. zł by uzbierać 11tys. punktów i wówczas dostać zapach do auta lub zimowy płyn do spryskiwaczy 😄

    1. Ojj jak ja doskonale to rozumiem. Może i wstyd się przyznać, ale sam podkładam tę nieszczęsną kartę przy każdym tankowaniu. Nie wiem czy z przyzwyczajenia, czy płonnej nadziei, że dostanę kiedyś jakąś zawieszkę o zapachu morskiej bryzy 😀

Leave a Reply