Świat nie dla wszystkich!

Dziś chciałbym poruszyć jedną bardzo ważną kwestię. Mianowicie problemy komunikacyjne dotyczące osób chorych, niepełnosprawnych oraz starszych.

Na przestrzeni lat zauważam, że infrastruktura miejska w najmniejszym stopniu nie jest dostosowana do potrzeb osób niepełnosprawnych.

W dalszym ciągu między niepełnosprawnością, a wykluczeniem można stawiać znak równości. Nadal brakuje podjazdów dla wózków, wind dla niepełnosprawnych, autobusów niskopodłogowych, skrzyżowań z systemami audio. Nadal wszędzie dominują wysokie krawężniki, cholerne schody i progi w urzędach, czy też sklepach, które niebotycznie utrudniają poruszanie osobą chorym.

Budując, projektując nowe budynki/obiekty dąży się do uczynienia ich najnowocześniejszymi. Instaluje się przeróżne systemy bezpieczeństwa, wygody, czy nawet fanaberie. Zapomina się zaś o czymś tak prostym, banalnym, a nawet wręcz trywialnym jak ułatwienia dla niepełnosprawnych.

Zaraz możecie na mnie naskoczyć, że chcę się tutaj wybić na osobach niepełnosprawnych i przecież na przestrzeni ostatnich lat wiele się zmieniło na plus.

Oczywiście to jest prawda, że jest o niebo lepiej niż miało to miejsce chociażby na przełomie lat 90/00. Nie mniej jednak pod tym względem nadal nam daleko do krajów europy zachodniej.

Wypada się jedynie cieszyć, że środki unijne zostały w należyty sposób wykorzystane i chociaż w jakimś stopniu zasypały tę przepaść między nami, a krajami zachodu.

Nadal jednak niepełnosprawność dla wielu ludzi wiąże się z wykluczeniem społecznym i zepchnięciem na margines.

Nie mówię tego wszystkiego jedynie z punktu widzenia obserwatora, ale również z punktu widzenia osoby, która tego cholernie mocno doświadczyła.

Mianowicie kilka lat temu ucierpiałem w poważnym wypadku i przez okres 3 miesięcy sam byłem przykuty do wózka inwalidzkiego.

Powiem Wam, że po tym jak pokonałem ogólną złość i pogodziłem się z faktem swojej czasowej niepełnosprawności zapragnąłem wyjść do świata. Było to jednak niemożliwe ze względu na kłody, które kładziono mi pod nogi, choć wtedy lepszym stwierdzeniem byłoby – pod koła.

Wynajmuję mieszkanie w bloku, który uchodzi za w miarę nowoczesny. Znajduje się w nim, bowiem winda – [ale burżuazja!]. Niby wszystko cacy, bo w razie potrzeby zawsze mogę do niej wsiąść i zjechać na parter. Prawda?

No właśnie nie do końca, bo architekt nie grzeszył inteligencją. Wpadł na genialny pomysł i wymyślił, że parter będzie wysoki – innymi słowy żeby wyjść z bloku trzeba wpierw zjechać windą na parter, a następnie, aby opuścić budynek należy pokonać jeszcze 8 schodków.

Jak do cholery ktoś poruszający się na wózku ma to zrobić? No właśnie – bez pomocy jest to nierealne. Z tym jednak, że takowej nie miałem, a może i miałem, lecz wstydziłem się o nią poprosić.

Takim oto sposobem okres 3 miesięcy spędziłem w domu. Wyjeżdżałem wyłącznie na balkon i był to mój jedyny kontakt ze świeżym powietrzem.

Ktoś może powiedzieć, że trzeba było to zgłosić do administracji, aby coś z tym zrobić. Tak też zrobiłem, nic to jednak nie dało.

Zarządcą najlepiej, bowiem wychodzi inkasowanie comiesięcznego czynsz. Inne problemy są skutecznie wyciszane i zamiatane pod dywan.

Piszę te słowa, aby unaocznić Wam istotną kwestię – wykluczenie społeczne. Przejawia się ono na wiele sposobów, ma wiele odcieni, ale jego skutek jest bardzo dolegliwy – izolacja i wyalienowanie.

Może razem coś wymyślimy i pchniemy tę kwestię naprzód, czyniąc świat, choć trochę lepszym.
Zdrówka.

#TJŚ

4 Comments

  1. Masz rację, bo wielu ludzi nie może opuszczać swojego domu z powodu na przeszkody, a często mieszkańcy danej klatki nie godzą się na instalację windy! Tylko współczuć, choć u mnie jest podjazd do sądu i do urzędu miasta, a to już jest coś!

  2. Tak jak obiecałem, jestem i przeczytałem 🙂 I jako osoba będąca na wózku od urodzenia, dziękuję Ci bardzo za ten ważny i potrzebny post. Cieszę się, że tak szybko doszedłeś po wypadku do siebie 🙂

    Samemu mieszkam na takim „wysokim parterze”. Nie wystarczy wyjść za drzwi, żeby wyjść z bloku. Trzeba jeszcze pokonać 7 schodów. Ale to i tak o niebo lepsze niż w poprzednim bloku, gdzie chcąc dostać się na II piętro trzeba było pokonać 40 SCHODÓW. Niby wszystko zmienia się dla nas niepełnosprawnych na lepsze, ale to postępuje zbyt wolno i w zbyt małej skali. Ktoś, kto nie mierzy się z tym na co dzień, nie zrozumie tego tak do końca…

    1. Dokładnie, nie wiem jakie działania można byłoby podjąć, aby jakieś władze i autorytety wreszcie zrozumiały, że jest to realny problem. Zarówno wtedy, gdy byłem przykuty, wpierw do łóżka, później do wózka próbowałem tłumaczyć władzą miejskim, administracją i spółdzielnią, że wykluczenie to poważny temat. Teraz, będąc na nogach, także podejmuje działania w tym zakresie, ale skala niekompetencji urzędników bywa porażająca, najczęściej spotykam się z tekstami w stylu: „nie ma pieniędzy”, „budżet jest już domknięty”, „to trzeba było myśleć wcześniej”.

      To jest jakaś absurdalna sytuacja, bez wyjścia. Nie mniej jednak nadal będę starał się walczyć i to jestem w stanie obiecać.
      Dzięki za komentarz.

      1. Dziękuję Ci bardzo – za wszystko. Za to, co robisz tu na blogu, za Twoją służbę w Policji oraz Twoje zaangażowanie dla niepełnosprawnych. Im więcej takich osób tym lepiej 🙂

Leave a Reply